LM: GKS Tychy blisko sprawienia sensacji, wymęczone zwycięstwo HC Bolzano

Newspix / Łukasz Sobala / Na zdjęciu: hokeiści GKS-u Tychy
Newspix / Łukasz Sobala / Na zdjęciu: hokeiści GKS-u Tychy

W meczu 6. kolejki Hokejowej Ligi Mistrzów GKS Tychy przegrał na wyjeździe z HC Bolzano 6:4. Tyszanie przegrywali już 0:4, ale zdołali doprowadzić do remisu i niewiele brakło, by doszło do sensacji.

Dla GKS-u Tychy był to mecz tylko o prestiż. Mistrzowie Polski byli pewni, że fazę grupową zakończą na ostatnim miejscu, ale i tak był to dla nich udany występ w Hokejowej Lidze Mistrzów. Zostali pierwszym polskim zespołem, który wygrał mecz w tych prestiżowych rozgrywkach. W środę tyszanie wygrali u siebie z HC Bolzano 5:3. Z kolei włoska drużyna walczyła o awans do fazy pucharowej. Niezbędne było zwycięstwo i strata punktów IFK Helsinki.
  
Od początku spotkania aktywniejsi w ofensywie byli gospodarze, którzy byli zdecydowanymi faworytami tej konfrontacji. Sporo pracy miał golkiper GKS-u, Kamil Lewartowski. Tyszanie głównie się bronili i odpowiadali sporadycznymi kontratakami, ale nie byli w stanie zagrozić rywalom. Ci w pierwszej tercji dwukrotnie pokonali 20-letniego bramkarza GKS-u. W 11. minucie uczynił to Mike Blunden, a tuż przed końcową syreną gola zdobył Luca Frigo.

Sporo emocji dostarczyła druga tercja. W niej gospodarze w ciągu strzelili dwie bramki i na tablicy wyników było 4:0. Gdy wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty i jedyną niewiadomą są rozmiary zwycięstwa włoskiego zespołu, tyszanie obudzili się z letargu i rzucili do ofensywy. Wiary w końcowy sukces dodał im Lewartowski. Bramkarz polskiej młodzieżówki imponował fenomenalnymi interwencjami.

Tuż po straceniu czwartego gola, GKS odpowiedział trafieniem Radosława Galanta. Po chwili było już tylko 4:2, a bramkę zdobył Jarosław Rzeszutko. Tyszanie złapali wiatr w żagle i byli zdecydowanie aktywniejsi w ofensywie. Bezradnie ręce rozkładał trener miejscowych, ale ci nie potrafili zatrzymać mistrzów Polski. W dodatku w końcówce drugiej tercji kontaktowego gola strzelił Andrei Mikhnov, który wykorzystał dogranie Petera Novajovskiego.

ZOBACZ WIDEO "TaZ" w CS jak Kubiak w siatkówce? "Mogę tylko podziękować za takie porównanie"

Polski zespół nałożył presję na swoich przeciwników, a ci nie potrafili sobie z tym poradzić. W 3. minucie ostatniej tercji do wyrównania doprowadził Alex Szczechura i tyszanie na chwilę uciszyli włoską publiczność. Jednak po kilku minutach HC Bolzano znów objęło prowadzenie. Błąd defensywy GKS-u wykorzystał Matti Kuparinen, który nie miał problemów z pokonaniem Lewartowskiego. Dzięki tej bramce gospodarze złapali oddech i nie dali już sobie wydrzeć triumfu. Wynik podwyższył jeszcze Kuparinen.

HC Bolzano - GKS Tychy 6:4 (2:0, 2:3, 2:1)
1:0 - Blunden 10' (Findlay, Deluca)
2:0 - Frigo 19' (Petan, Marchetti)
3:0 - Blunden 29' (Campbell, Findlay)
4:0 - Insam 31' (Campbell, Miceli)
4:1 - Galant 31'
4:2 - Rzeszutko 32' (Kogut, Gościński)
4:3 - Mikhnov 39' (Novajovsky, Sykora)
4:4 - Szczechura 43' (Cichy)
5:4 - Kuparinen 48' (Frigo)
6:4 - Kuparinen 51' (Frigo)

Źródło artykułu: