W niedzielnym starciu faworyt mógł być tylko jeden - GKS Jastrzębie. W dotychczasowych spotkaniach obu zespołów bilans jest jednostronny. We wszystkich czterech meczach zwyciężali jastrzębianie, którzy zdobyli aż 22 bramki, tracąc przy tym zaledwie dwie. - Zdajemy sobie jednak sprawę, że materiał ludzki Polonii jest całkiem inny niż Jastrzębia. Mówię tutaj generalnie o ataku - Lipina, Szoke i Zdrahal. Piątka, w której grają ci zawodnicy znacznie przewyższa umiejętnościami tych, którzy znaleźli się dzisiaj na lodzie. Obawialiśmy się, że może powtórzyć się ostatni wynik, jaki padł tutaj w Jastrzębiu (JKH wygrał 12:0 - przyp. red.) - mówił o swoich obawach już po przegranym meczu trener Polonii - Wojciech Matczak.
Pojedynek rozpoczął się jednak po myśli przyjezdnych, którzy już w cztery minuty po pierwszym buliku zdobyli tyle bramek co w poprzednich starciach z JKH. Pierwszego gola Polonii dał w drugiej minucie Daniel Kukulski, a chwilę później na 2:0 podwyższył Robert Mandla. Przy obu trafieniach asystował Błażej Salamon, który dobrze zauważył lepiej ustawionych partnerów. Na taki obrót sprawy zareagował szybko Mateusz Danieluk, który mierzonym strzałem po lodzie zdobył kontaktowego gola. Jeszcze w pierwszej tercji ten sam zawodnik mógł wyrównać, ale tym razem na drodze do siatki stanął słupek.
Pierwsze akcje drugiej odsłony to mocne uderzenie gospodarzy. I tym razem bramkarzowi Polonii Danielowi Lundinowi dał o sobie znać Danieluk. To właśnie po strzale tego zawodnika JKH na tablicy widniał już remisowy rezultat 2:2. Wraz z upływem czasu przybywało strzałów po obu stronach tafli, ale tych, które należałoby odnotować było jak na lekarstwo. Dopiero niespełna dwie minuty przed syreną kończącą drugą tercję byliśmy świadkami ładnego kontrataku jastrzębian. Strzał nie błyszczącego dziś od początku Pavla Zdrahala zakończył się tym razem powodzeniem. Z jego silnym uderzeniem nie poradził sobie Lundin, który przepuścił "gumę" pod parkanami.
Ostatnie dwadzieścia minut tego niezwykle zaciętego, choć słabego spotkania zapowiadało się chyba najciekawiej. Przez pewien czas pachniało nawet dogrywką. W 55. minucie bliski strzelenia gola na 3:3 był Błażej Salamon. Młody napastnik Polonii mając przed sobą już tylko Kamila Kosowskiego nie zachował jednak zimnej krwi i trafił tylko w parkan. Po drugiej stronie zabrakło precyzji Dariuszowi Łyszczarczykowi, który "ustrzelił" słupek. Wpływu na rezultat nie miało także ściągnięcie bramkarza Polonii. Zarówno bytomianie grając sześcioma zawodnikami w polu jak i jastrzębianie mając przed sobą pustą bramkę nie potrafili już umieścić krążka w siatce. Mecz, który nie był porywającym widowiskiem zakończył się skromnym i wymęczonym zwycięstwem JKH 3:2.
JKH GKS Jastrzębie - Polonia Bytom 3:2 (1:2, 2:0, 0:0)
0:1 - Daniel Kukulski (Błażej Salamon) 2'
0:2 - Robert Mandla (Błażej Salamon) 4'
1:2 - Mateusz Danieluk (Marek Pavlacka, Jakub Radwan) 7'
2:2 - Mateusz Danieluk (Andrej Szoke, Petr Lipina) 22' 5/4
3:2 - Pavel Zdrahal (Petr Lipina) 39'
Strzały: 20:25.
Widzów: 700.
Składy:
JKH GKS Jastrzębie: Kosowski (Mrula - nie zagrał) - Wolf, Bryk, Lipina, Szoke, Zdrahal - Pastryk, Piekarski, Danieluk, Pavlacka, Radwan - Górny, Labryga, Łyszczarczyk (2), Kąkol, Bernacki - Lerch (2), Szynal, Rajski (2), Bibrzycki (2), Jasik.
Polonia Bytom: Lundin (Strzelecki - nie zagrał) - Steckiewiecz, Owczarek, Puzio, Jasicki, Kuzniecow - Raszka, Krokosz, Mandla, Kukulski (2), Salamon (2) - Mazurek (2), Kozłowski, Tylka, Szydło, Bomba - Nenko, Zając, Fonfara, Garbarczyk, Kłaczyński (4).
Kary: JKH - 8, Polonia - 12 minut (w tym 2 min. kary technicznej za nadmierną ilość graczy na lodzie).