Mimo porażki Mikołaj Łopuski znajduje w meczu rozegranym w niedzielę pewne pozytywy. - Zagraliśmy dobre spotkanie. Przegrywaliśmy po pierwszej tercji 0:2, jednak potrafiliśmy wyjść na prowadzenie. Szkoda, że nie wytrwaliśmy do końca, ale trudno, taki jest hokej i takie rzeczy też się zdarzają - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl reprezentant Polski.
Po pierwszej tercji gdańszczanie przegrywali 0:2, w drugiej jednak się przełamali. - W drugiej tercji graliśmy lepiej, więcej jeździliśmy i strzeliliśmy bramki, po czym gra zaczęła się kleić - dodał Łopuski.
W tym sezonie Energa Stoczniowiec Gdańsk idzie jak burza i jest zdecydowanym liderem Polskiej Ligi Hokejowej. Dlaczego? - Uważam, że gramy dobrze i zasługujemy na bycie liderem - śmieje się napastnik nadmorskiego klubu, który wierzy, ze wysoka dyspozycja Stoczniowca utrzyma się do końca sezonu. - Mam nadzieję, że utrzymamy wysoką formę. Zobaczymy jednak jak będą wyglądać play-offy - mówi.
Kilka tygodni temu Łopuski zagrał w turnieju prekwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Vancouver, jednak niestety nie udało się reprezentacji Polski przejść tej rundy. - W Turniej w Sanoku był pozytywnie rozegrany, jednak jest pewien niedosyt związany z porażką z Japonią, przez co zakończyliśmy kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich - ocenia Łopuski, który strzelił jedną z bramek. Nie uważa jednak, że dzięki temu trener Peter Ekroth będzie patrzył na niego lepiej. - Czy ja strzelam bramki, czy nie to nie jest najważniejsze. Trener patrzy też na inne rzeczy - zauważa Mikołaj Łopuski.