Nesta przed własną publicznością dopełniła swego i po raz czwarty pokonała Podhale Nowy Targ. Z Szarotkami w rywalizacji przegrali tylko raz i to na dodatek w rzutach karnych. - Dla nas to było założenie przedsezonowe, tak jak dla Sanoka zdobyć mistrzostwo, tak dla nas, żeby się utrzymać się w PLH. Udało się to zrealizować. Były małe potknięcia, ale najważniejsze, że główny cel został osiągnięty - powiedział Piotr Koseda.
Spotkanie jednak nie od początku układało się po myśli gospodarzy. Nowotarżanie dwukrotnie pokonali Michała Plaskiewicza, jednak pod koniec pierwszej tercji ocknęli się i rozpoczęli swój marsz po utrzymanie. - Zaczęliśmy bardzo nerwowo i w głupi sposób straciliśmy dwie bramki. Konsekwencją tego potem były nieudane akcje, no i co za tym szło, musieliśmy się bardziej wziąć za siebie i uspokoić grę. Tylko kwestią czasu było strzelenie tych następnych bramek - skomentował toruński obrońca.
W rywalizacji z Zagłębiem Sosnowiec, podopieczni Jaroslava Lehocky’ego również byli o krok od czwartego zwycięstwa. Tutaj jednak nie pozwolili rywalom na przedłużenie rywalizacji. - Oczywiście, że wierzyliśmy, że w środę rozegramy już ostatni mecz w sezonie. Maksymalnie się skoncentrowaliśmy, żeby zagrać na 100 proc. Skupialiśmy się na każdej kolejnej tercji, żeby zagrać jak najlepiej w obronie i zagrać z kontry. Wszystkie założenia trenera się spełniły - skwitował zawodnik.
Po spotkaniu wygranym 7:3, gdzie na kilka sekund przed końcem Koseda jeszcze przypieczętował zwycięstwo golem, fecie na Tor-torze nie było końca. - Świętować będziemy na pewno hucznie. A co będzie dalej, to się okaże - zakończył Piotr Koseda.
Piotr Koseda: Będziemy hucznie świętować
W środę zakończyła się rywalizacja o utrzymanie w PLH. W przyszłym roku w ekstralidze zagra Nesta Karawela Toruń. Piotr Koseda, strzelec siódmej bramki nie ukrywał radości.