Michał Kowalski: Jesteś jednym z niewielu Polaków, którzy dobrze radzą sobie grając w klubie zagranicznym. Jak czujesz się w Krefeld EV 1981?
Adam Domogała: Gram w drużynie Krefeld EV 1981 (juniorzy) i dodatkowo jestem wypożyczany do EHC Krefeld Niederrhein na mecze 3 ligi niemieckiej. Czuję się w zespole bardzo dobrze, teraz przed nami faza play off. Cieszę się, że mogę też ogrywać się w trzeciej lidze.
Jak ocenisz poziom sportowy ligi, w której występujesz?
- Poziom jest bardzo wysoki i wyrównany. Każdy jest w stanie wygrać z każdym i nie wolno odpuścić żadnego meczu, czy też podejść do któregoś spotkania "na jednej nóżce".
Mówi się, że jeśli polski hokeista chce zaistnieć, musi jak najszybciej wyjechać z kraju, by rozwijać swoje umiejętności. Zgodzisz się z tym?
- Tak, jak najbardziej się z tym zgodzę. W Polsce niestety nie ma takich warunków, jak w Niemczech. Gdyby były, nie musiałbym wyjeżdżać, zostałbym na miejscu z rodziną i znajomymi. Cóż takie życie sportowca, czasem trzeba się poświęcić.
Jakie są podstawowe różnice pomiędzy hokejem polskim i niemieckim?
- Mentalność zawodników. Po każdej porażce wyciągane są wnioski, żeby kolejny mecz był zwycięski. Także tempo gry. To są właśnie podstawowe różnice pomiędzy hokejem polskim i niemieckim.
Czy czujesz się na siłach, by już spróbować gry w jakiejś wyższej lidze w Niemczech?
- Występuję w najwyższej klasie rozgrywkowej juniorów. Wiadomo, że potrzebuję jeszcze ogrania, aby grać w lidze DEL. Ale z roku na rok czuję się coraz pewniej.
Jako człowiek z Katowic chyba bardzo ucieszyłeś się z awansu tamtejszej drużyny do PLH…
- Wiadomość o awansie GKS-u bardzo mnie ucieszyła. Od dziecka byłem z tym klubem związany i będę do końca życia. Chciałbym jeszcze w przyszłości założyć koszulkę w ich barwach.
Na co według ciebie stać katowicki zespół w PLH? Są w stanie powalczyć z najlepszymi?
- To zależy wszystko od ich składu na przyszły sezon. Chciałbym bardzo, by GKS zadomowił się w najwyższej klasie rozgrywkowej na jak najdłużej, by zawodnicy dawali radość kibicom przychodzącym na spotkania. Bo takich fanów, jak GKS, nie ma nikt w Polsce.
Czy jakieś rozstrzygnięcia w lidze polskiej w tym roku cię zaskoczyły?
- Zaskoczyło mnie to, że GKS Tychy nie znalazł się w pierwszej czwórce. Bardzo fajnie też, że rywalizacja pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec, a Nestą Toruń była taka zacięta.
Jakie są twoje typy w walce o złoto i brąz?
- W walce o złoto spotkają się dwie najlepsze drużyny sezonu zasadniczego, Cracovia i Ciarko Sanok. To bardzo wyrównane ekipy i trudno wskazać faworyta. Natomiast w batalii o brąz myślę, że potoczy się to tak jak rok temu i Unia Oświęcim okaże się lepsza.