We wtorek sanoczanie urządzili sobie istny festiwal strzelecki podczas spotkania w ramach Pucharu Polski z MMKS-em Podhale Nowy Targ. Dariusz Gruszka twierdzi, że jego zespół ani na chwilę nie stracił kontroli nad tym pojedynkiem. - Zdecydowanie cały mecz był pod nasze dyktando. Ta potyczka trochę jednak nie miała sensu, gdyż rozgrywaliśmy go z powodu walkoweru, który przyznał PZHL. Poza tym to było to spotkanie jak każde inne, chociaż gra we wtorek była nam trochę nie na rękę. Powód jest prosty, gdybyśmy nie musieli grać z Podhalem, mielibyśmy wolne i więcej czasu na odpoczynek, który przydałby się przecież przed arcyważnym pojedynkiem w Krakowie. Nie było jednak odpuszczania zarówno my, jak i gospodarze, potraktowaliśmy mecz jak najbardziej poważnie. Trzeba przyznać, że MMKS był mocno osłabiony i stąd też wynik był aż tak wysoki.
Przed sezonem zespół z Sanoka był stawiany w roli kandydatów do medali w PLH. Niewielu jednak wierzyło, że ta drużyna w pierwszej części rozgrywek zaprezentuje się tak dobrze i będzie przewodzić w tabeli. - Prowadzimy w lidze i na pewno z tego jesteśmy bardzo zadowoleni. Ale w tabeli jak wiadomo jest niezwykle ciasno i w dalszym ciągu musimy być czujni, żeby tej ciężko wypracowanej pozycji nie stracić.
Dariusza Gruszkę i jego klubowych kolegów czeka teraz trudny pojedynek z ComArch Cracovią. Jakie nastroje panują w sanockiej ekipie przed wyjazdem na teren mistrza Polski? - Z całą pewnością mecz w Krakowie będzie bardzo ciężki. Czy mamy jakiś patent na ten zespół? Raczej nie można o czymś takim mówić, w końcu oprócz jednego efektownego zwycięstwa nad nimi, pozostałe potyczki były na styku i trzymały w napięciu do samego końca. Dlatego też jedziemy tam maksymalnie skoncentrowani i zdeterminowani, żeby powalczyć o jak najkorzystniejszy dla nas rezultat.