Spotkanie lepiej zaczęli oświęcimianie, którzy już po 10 minutach meczu i trafieniach Wojtarowicza, Rzihy i Krajcziego prowadzili 3:0. - Szybko wyszliśmy na prowadzenie i muszę przyznać, że jestem zadowolony z postawy mojego zespołu. Mam do swoich zawodników jedno zastrzeżenie: zbyt często przekraczają przepisy, a seria kar powoduje przestoje w grze - podkreślił Karel Suchanek.
Chwilową niedyspozycję Aksam Unii starali się wykorzystać sosnowiczanie. - Mieliśmy trzy stuprocentowe okazje, jednak zabrakło nam zarówno szczęścia, jak i precyzji. Bramkę zdobyliśmy po przypadkowej akcji, grając na dodatek w osłabieniu - powiedział po meczu Mariusz Kieca.
Opiekun Zagłębia dodał też, że jego drużyna swoich szans szukała w grze z kontry: - Próbowaliśmy zaskoczyć rywali szybkimi kontratakami, jednak niewiele z tego wynikało. Gdy rywal strzelił czwartą i piątą bramkę było już pozamiatane.
Trener Kieca zaznaczył także, że jego zespół nie jest załamany wysoką porażką. - Najważniejsze w tej chwili jest to, aby wyciągnąć z tego meczu jakiś pozytywny aspekt i systematycznie pracować nad poprawą niedoskonałości. Nie będzie to łatwą sprawą - oznajmił.
W 35. minucie meczu dodatkowych emocji dostarczyli kibicom Tobiasz Bernat i Miroslav Zatko. Obaj hokeiści zaczęli od ostrej dyskusji, by po chwili zrzucić rękawice i stoczyć pięściarski pojedynek, z którego zwycięsko wyszedł słowacki defensor. - Nie wiem, o co im poszło. Mogę tylko porównać tę sytuację do starcia Zidane'a z Materazzim, tam też było wiele niejasności. Trzeba jednak przyznać, że dzięki tej bójce publiczność się troszkę ożywiła - stwierdził Mariusz Kieca.
Sosnowieckiej bramki od pierwszej do ostatniej minuty strzegł Tomasz Dzwonek. - Tę decyzję podjąłem z pełną premedytacją. Chcieliśmy sprawdzić jego odporność psychiczną. W normalnych okolicznościach zdjąłbym go po szóstym golu - wyjaśnił Kieca.