W piątkowym spotkaniu Stoczniowiec Gdańsk w miarę pewnie wygrał z zespołem z Krynicy... - Pewnie jak pewnie. Wydaje mi się, że zaspaliśmy trochę pierwszą tercję i wynik nie odzwierciedla naszej gry. Prowadziliśmy, ale nie dawaliśmy z siebie wszystkiego. Później trochę się to rozkręciło i skończyło się tak, jak powinno się skończyć - powiedział Dawid Maj, obrońca Stoczniowca Gdańsk.
Mecz był dosyć ostry, a zwłaszcza jego końcówka. - Wiadomo, to jest hokej i trzeba grać ostro, bo to sport dla facetów - zauważył Maj, który pod koniec spotkania wdarł się w bójkę z Michałem Kasperczykiem. - Nie będę mówił czy to on zaczął, czy nie. Skończyło jak się skończyło, nie będę tego komentował co się działo pod bramką - zaśmiał się 21-letni gdańszczanin.
Stoczniowiec zajmuje aktualnie szóste miejsce w lidze z dużą stratą do piątego zespołu, ale za to z dużą przewagą nad siódmym. Czy to jest właśnie miejsce gdańszczan w ligowej hierarchii? - Trzeba zwrócić uwagę na to, że mamy praktycznie najmłodszą drużynę składającą się z samych wychowanków. Mamy niewielu obcokrajowców i żadnego Polaka będącego wychowankiem innego klubu. Młodzi zawodnicy muszą robić to, co do nich należy. Mamy się od kogo uczyć, a my musimy tych bardziej doświadczonych zawodników doganiać - opisał sytuację jedynego klubu z północnej Polski grającego w PLH Dawid Maj.
Czy dzięki temu tacy zawodnicy jak Maj mają większą szansę rozwoju? - Trzeba z tego korzystać, a z każdym meczem mamy możliwość nabierania doświadczenia - zauważył hokeista, który w niedzielę wraz z drużyną po raz kolejny będzie musiał pauzować, gdyż Comarch Cracovia gra w Pucharze Kontynentalnym. Czy dzięki takim przerwom gdańszczanie mogą coś poprawić na treningach? - Trening nigdy nie da tego, co mecz ligowy, bo hokeista uczy się praktycznie tylko podczas meczu. Będziemy zbierać doświadczenie na treningach, bo nic nam nie pozostaje, jak tylko trenować gdy mamy przerwę - zakończył Dawid Maj w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.