Michał Gałęzewski: Już 11 listopada rozpoczynacie wraz z kadrą Polski turniej EIHC w Sanoku. Jak oceniasz wasze szanse na tym turnieju?
Marian Csorich: Turniej w Sanoku to kolejny sprawdzian kadry i przygotowanie do Mistrzostw Świata. Trener sprawdza kilku nowych zawodników, ale skład jest generalnie stabilny. Na pewno postaramy się powalczyć i wygrać w każdym meczu dla naszych kibiców, których na pewno będzie dużo na meczach w Sanoku.
Co mógłbyś powiedzieć o waszych rywalach na tym turnieju?
- Rywale są na pewno mocni, zwłaszcza Rosjanie. Ukraincy to nasz rywal na Mistrzostwach Świata, wiec dobrze byłoby z nimi wygrać.
Patrząc na skład kadry Polski, jest ona dość młoda. Myślisz, że obecni hokeiści grający w reprezentacji mogą w przyszłości rozwinąć się na tyle, abyście wreszcie awansowali do elity i zostali w niej na jakiś czas?
- Myślę, że dobrze że kadra jest odmłodzona i mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda się w końcu awansować do upragnionej elity
Po kilku latach spędzonych w Cracovii, zostałeś zawodnikiem GKS-u Tychy. Jakbyś porównał te dwa kluby? Gdzie czujesz się lepiej?
- Po siedmiu latach spędzonych w Krakowie zdecydowałem, że czas coś zmienić. Wybór padł na Tychy bo wiem, że w tym klubie mam szanse grać o najwyższe trofea w Polsce. W Krakowie czułem się świetnie, spędziłem tam wspaniale lata, zdobyłem 3 tytuły Mistrza Polski. Teraz jestem w Tychach i tak naprawdę cały czas się przestawiam do grania tutaj. Mam troszkę inne zadania, niż w Krakowie ale jestem zadowolony, że tutaj jestem.
Co sądzisz o wynikach GKS-u w tym sezonie? Widać, że macie wielu konkurentów do miejsca w ścisłej czołówce...
- Liga jest w tym roku wyrównana. Jest wielu chętnych do medali i nie ma zdecydowanych faworytów, ale to dobrze dla kibiców.
W ostatnim czasie PZHL przedstawił kilka pomysłów na uzdrowienie polskiego hokeja. Uważasz, że związek jest w stanie podnieść poziom polskiego hokeja na tyle, aby wszyscy byli z tego zadowoleni?
- Mam nadzieję, że uda się związkowi podnieść prestiż i rangę ligi, a co za tym idzie, że i reprezentacja będzie grała lepiej.
W swojej karierze zasmakowałeś gry za oceanem. Jak z perspektywy czasu oceniasz swoją decyzję, aby pojechać do USA i Kanady? Gdybyś mógł podjąć podobną decyzję jeszcze raz, zrobiłbyś to samo?
- Wyjazd za ocean to była super lekcja hokeja, jak i życia. Miałem 18 lat jak pojechałem. Tak naprawdę nie umiałem wtedy za dobrze języka angielskiego i nie wiedziałem gdzie i do kogo jadę. Grałem tam 3 lata i to było nieocenione doświadczenie.
Polecasz młodym zawodnikom wyjazd zagranicę, aby mogli szlifować swoje umiejętności hokejowe, czy jednak lepszym pomysłem jest pozostanie w Polsce i gra w PLH?
- Myślę, że każdy młody chłopak, który ma szansę wyjechać zagranicę powinien spróbować swoich sił.
W piątek w Oświęcimiu doszło do przepychanek pomiędzy kibicami Unii i GKS-u. Co czuliście, gdy musieliście zejść przedwcześnie do szatni?
- W piątek w Oświęcimiu gaz pieprzowy uniemożliwił nam grę. Nie dało się oddychać. Szkoda, że tak się stało, bo było dużo kibiców, a to dla nich się gra'.
Do czasu spotkania z klubem z Jastrzębia, mieliście sporo czasu na treningi. Wolisz dłuższe przygotowania do meczów, czy jednak preferujesz grę "z marszu"?
- Zdecydowanie wolę grać mecze.
Jesteś wychowankiem Stoczniowca Gdańsk, jednak ostatnio w tym klubie grałeś w 1997 roku. Chciałbyś kiedyś wrócić do Gdańska?
- To, żeby kiedyś jeszcze założyć koszulkę Stoczniowca, to moje marzenie. Tam się wychowałem, tam nauczyłem się grać w hokeja, a Hala Olivia to był mój drugi dom. Może kiedyś się uda wrócić do Gdańska. Teraz jestem w GKS-ie i chcę z tym klubem wygrać wszystko, co jest do wygrania. Korzystając z okazji pozdrawiam wszystkich kibiców w Polsce.