Zawodnicy GKS-u na spotkanie wyszli prosto z autokaru. - Mieliśmy bardzo długą podróż tu do Gdańska, pierwszą tercję chcieliśmy zagrać na 0:0 i to nam się udało - powiedział po spotkaniu były zawodnik Stoczniowca, a obecnie napastnik tyszan, Josef Vitek. Najlepszą okazję na zdobycie bramki w pierwszej tercji miał napastnik GKS-u Tomasz Proszkiewicz, który nie wykorzystał prezentu od Przemysława Odrobnego. Pomimo zmęczenia podróżą lepiej w pierwszej tercji wyglądali goście, którzy większość czasu spędzali w tercji Stoczniowca, na posterunku był jednak świetnie dysponowany piątkowego wieczoru Odrobny. Gdańszczanie nie odpuszczali i kontrowali tyszan w każdej możliwej sytuacji. - Pierwsza tercja w moim odczuciu nie wyglądała wcale tak źle, graliśmy ambitnie i trochę brakowało nam szczęścia - powiedział napastnik Stoczniowca, Marek Wróbel.
Początek drugiej tercji rozpoczął się lepiej dla gości, to oni przez większość czasu atakowali i szukali swoich szans na bramkę, gdańszczanie ograniczali się do nielicznych kontrataków. W 28. minucie pierwszą bramkę zdobyli goście, grający w przewadze hokeiści Stoczniowca niefrasobliwie rozegrali zamek i z kontrą urwał się Michał Woźnica, który bez większych problemów pokonał Odrobnego. Utrata bramki zadziała drażniąco na podopiecznych trenera Tadeusza Obłoja. Zawodnicy raz za razem bombardowali bramkę Arkadiusza Sobeckiego, ten skapitulował jednak dopiero w 36. minucie. Stoczniowiec grał z przewagą dwóch zawodników, a najprzytomniej pod bramką GKS-u zachował się Tomasz Ziółkowski. W końcówce tercji doszło do problemów natury technicznej, po jednym ze starć pod bandą uszkodzeniu uległa pleksa, sędzia zarządził przerwę i ostatnie 3. minuty obie drużyny miały dograć przed trzecią tercją.
Trzecia odsłona to chaotyczna walka gdańszczan z własnymi siłami, których z minuty na minutę brakowało. - Wychodzi brak naszego przygotowania kondycyjnego. Nie trenowaliśmy przez lato razem, tylko każdy osobno, trener też późno dotarł i teraz nadrabiamy wszystko ciężkimi treningami - dodał Marek Wróbel. Zawodnicy GKS-u bez przerwy atakowali bramkę Stoczniowca i w końcu przyniosło to oczekiwany rezultat. W 52. minucie Michał Kotlorz delikatnie wrzucił krążek z narożnika pod bramkę Odrobnego, a ten w ostatniej chwili został zmylony, krążek odbił się od jednego z obrońców i uniemożliwił skuteczną interwencję "Wiedźminowi". Cios ostateczny zadał nowy nabytek GKS-u, Roman Simicek, który umieścił krążek pod poprzeczką bramki Odrobnego.
- Najważniejsze są dla nas trzy punkty, bardzo miło było mi zagrać tutaj w Gdańsku, mam sentyment do tego miejsca, tutaj jest najlepsza publiczność w Polsce i cieszę się, że jeszcze o mnie nie zapomnieli - powiedział Josef Vitek.
- Przed nami dwa mecze na Śląsku, gdzie będziemy chcieli pokazać, że stać nas na wygrane w tym sezonie z czołówką, to był zdecydowanie najcięższy mecz dla nas w tym sezonie- dodał Wróbel.
Przed Stoczniowcem dwa mecze na Śląsku, najpierw w niedziele w spotkaniu ligowym zmierzą się z Zagłębiem, a dwa dni później w Jastrzębiu rozegrają zaległe spotkanie Pucharu Polski.
Stoczniowiec Gdańsk - GKS Tychy 1:3 (0:0,1:1,0:2)
0:1 - Michał Woźnica (Adam Bagiński) 28` 4/5
1:1 - Tomasz Ziółkowski (Wojciech Jankowski, Paweł Skrzypkowski) 36` 5/3
1:2 - Michał Kotlorz 52`
1:3 - Roman Simicek (Jakub Witecki, Michał Kotlorz) 58`
Składy:
Stoczniowiec: Odrobny - Kostecki, Rompkowski, Skutchan, Janecka, Steber - Smeja, Maj, Marzec, Ziółkowski, Jankowski - Maciejewski, Skrzypkowski, Wróbel, Chmielewski, Wróblewski - Kwieciński, Kabat, Stasiewicz, Pesta, Błażejczyk.
GKS Tychy: Sobecki - Gonera, Śmiełowski, Vitek, Parzyszek, Banachewicz - Sokół, Jakes, Bagiński, Simicek, Woźnica - Kotlorz, Csorich, Proszkiewicz, Garbocz, Witecki - Mejka, Matczak, Wołkowicz, Galant, Maćkowiak.
Najlepszy zawodnik Stoczniowca: Przemysław Odrobny
Najlepszy zawodnik GKS-u: Arkadiusz Sobecki
Kary: 14min - 14 min.
Sędziowie: Marczuk - Klich, Wieruszewski.
Widzów: Ok. 400