Bonus na półfinał zdobyty! - relacja z meczu Podhale Nowy Targ - GKS Tychy

Szarotki w przedostatnim meczu sezonu zasadniczego, a ostatnim w Nowym Targu pokonali 4:2 swojego potencjalnego rywala z półfinału Play-Off GKS Tychy. Było to 5 zwycięstwo nowotarżan nad tyszanami, tym samym zapewnili sobie z nimi bonus

W tym artykule dowiesz się o:

Spotkanie lepiej rozpoczęli goście z Tychów, którzy to już w trzeciej minucie objęli prowadzenie po ewidentnym błędzie nowotarskiej defensywy, krążek wturlał się do bramki strzeżonej dzisiaj przez Krzysztof Zborowskiego - trafienie ostatecznie przypisano Adamowi Bagińskiemu. - Przy tej akcji naszym przeciwnikom dopisało szczęście, bowiem krążek zanim jeszcze wpadł do bramki, odbił się od jednego z zawodników i mnie całkowicie zaskoczył, byłem niestety bezradny w tej sytuacji - przyznał po meczu popularny "Zbora". Na odpowiedź "Szarotek" nie musieliśmy długo czekać, gdyż już w następnej akcji Frantisek Bakrlik wjechał do tercji tyskiej drużynie i zdecydował się na bardzo mocne uderzenie z okolic bulika, po czym krążek zatrzepotał w bramce Arkadiusza Sobeckiego. Następnie hokeiści GKS-u grali z liczebną przewagą, bowiem miejsce na ławce kar zajmował, Piotr Ziętara, lecz jak się później okazało, że nie na darmo mówi się, iż ten aspekt hokejowej gry jest od lat bolączką Polaków, a dzisiaj potwierdziły to obie drużyny.

W trzynastej minucie popisową akcję przeprowadził pierwszy atak Podhala, krążek wędrował jak po sznurku, od Marcin Kolusza, przez Krzysztofa Zapałę i gdy trafił do Milana Baranyka, ten precyzyjnym strzałem zmieścił krążek pod poprzeczką tyskiej bramki. Dwie minuty przed końcem pierwszej odsłony meczu przyjezdni zamknęli nowotarżan w ich tercji obronnej, po czym Sławomir Krzak nagrał "gumę" zza bramki do nadjeżdżającego Adama Bagińskiego, a ten nie miał problemów z pokonaniem golkipera gospodarzy.

Drugie dwadzieścia minut tego meczu to zdecydowana przewaga hokeistów z Nowego Targu, którzy to raz po raz groźnie atakowali. W dwudziestej trzeciej minucie nowotarżanie przez ponad dziewięćdziesiąt sekund grali w podwójnej przewadze i nie mogli tego nie wykorzystać - na lodzie pojawiła się ponownie pierwsza formacja "Szarotek" i ładną, kombinacyjną akcję strzałem z najbliższej odległości wykończył Marcin Kolusz.

Zaledwie kilka minut później Milan Baranyk uderzył piekielnie mocno z okolic bulika, ale krążek po tym strzale przeleciał tuż na poprzeczką. Na dwubramkowe prowadzenie, Podhale wyprowadził Martin Voznik, który to oddał z pozoru nie groźny strzał i przy wydatnej pomocy Arkadiusza Sobeckiego "guma" znalazła się w jego bramce. Minutę później Krzysztof Zapała znalazł się sam przed golkiperem gości, ale przeniósł krążek minimalnie nad poprzeczką. Tyszan w tej tercji stać było zaledwie na kontry, które to minimum dwukrotnie powinny zakończyć się bramki, pierw Robin Bacul zdecydował się na indywidualny rajd po którym zmusił Zborowskiego do interwencji, a kilka minut później młody adept krynickiego hokeja, Jakub Witecki sprawdził czujność bramkarza Podhala. Nowotarżanie, a dokładniej Dariusz Gruszka tuż przed syreną końcową zmarnował dwie doskonały sytuację na podwyższenie prowadzenia swojej drużyny i tym samym wynik do końca tej tercji nie uległ zmianie.

Ostatnia odsłona przyniosła najwięcej emocji i to nie tylko czysto sportowych, bowiem na lodzie iskrzyło pomiędzy zawodnikami obu drużyn, a swoje "dwa grosze" dorzucił także arbiter, który to na konferencji meczowej został uznany najsłabszym punktem dzisiejszego meczu. - Chciałbym jeszcze powiedzieć na zakończenie, że najsłabszym punktem dzisiejszego spotkania był pan arbiter - stwierdził Milan Jancuska, wtórował mu Jan Vavrecka - Zgodzę się tutaj z kolegą, obie drużyny grały twardy, męski hokej, a sędzia im na to nie chciał pozwolić. Już na samym początku trzeciej tercji na ławkę kar został odesłany Milan Baranyk, a podczas tej gry w przewadze na mocne uderzenie zdecydował się Adam Bagiński, lecz pewnie w tej sytuacji interweniował Zborowski.

W czterdziestej ósmej minucie w momencie, gdy nowotarżanie grali w osłabieniu groźna dwójkową akcję wyprowadzili Tomasz Malasiński z Milanem Baranykiem, ale w tej jak i w wielu poprzednich gospodarzom brakowało skuteczności. Przez ostatnie dziesięć minut obie drużyny nie miały wielu sytuacji do zdobycia bramki, mimo, iż praktycznie co chwilę jedna z drużyn grała z przewagą jednego zawodnika na lodzie. W ostatnich sekundach spotkania doszło jeszcze do spięcia pomiędzy Marcinem Koluszem, a Michałem Kotlorzem i obaj zostali odesłani na ławkę kar, nowotarżanie mogli podwyższyć jeszcze swoje prowadzenie, ale krążek po strzale Bakrlika zatrzymał się na linii bramkowej.

Wojas Podhale - GKS Tychy 4:2 (2:2;2:0;0:0)

0:1 - Adam Bagiński (Sławomir Krzak, Jakub Witecki) 3'/5na4/

1:1 - Frantisek Bakrlik (Dmitrii Suur) 4'

2:1 - Milan Baranyk (Krzysztof Zapała, Marcin Kolusz) 13'

2:2 - Adam Bagiński (Sławomir Krzak) 18'

3:2 - Marcin Kolusz (Martin Ivicic, Rafał Sroka) 23' /5na3/

4:2 - Martin Voznik (Dmitrii Suur, Piotr Ziętara) 33'

Widzów: 1600.

Strzały: 32:24

Kary: 20:20 /w tym 2min. kary technicznej dla Podhala/.

Sędziowali: Włodzimierz Marczuk - Sławomir Szachniewicz, Wojciech Moszczyński.

Wojas Podhale: Zborowski (Furca) - Ivicic, Sroka; Baranyk(2), Kolusz(4), Zapała - Dutka, Suur; Ziętara(2), Voznik, Bakrlik(6) - Galant, Łabuz; Malasiński, Bryniczka, Gruszka(4).

GKS Tychy: Sobecki (Witek) - Gonera(2), Śmiełowski; Bacul(4), Parzyszek(2), Paciga - Kotlorz(4), Jakes(2); Proszkiewicz, Garbocz, Woźnica - Sokół(2), Mejka; Witecki, Krzak(4), Bagiński.

Komentarze (0)