Rudolf Rohaček dla SportoweFakty.pl: Jeśli pojedziemy tam przestraszeni, to nie ma po co nawet wsiadać do autobusu

Do końca rundy zasadniczej PLH pozostało już tylko kilka kolejek. Wydaje się, że sytuacja w tabeli nie ulegnie już zmianie. Dotychczas ton rozgrywkom nadawały drużyny GKS-u Tychy i Comarch Cracovii. Już w piątek dojdzie do kolejnego pojedynku tych ekip.

Oba zespoły stoczyły ze sobą wyrównany bój podczas zeszłorocznych finałów play-off. Nic dziwnego, że przed sezonem były wymieniane w gronie faworytów do tytułu mistrza Polski. Zawodnicy GKS Tychy bardzo dobrze rozpoczęli rozgrywki, przegrywając dopiero w 12. kolejce na lodowisku w Oświęcimiu. Comarch Cracovia zanotowała słabszy początek, ale z meczu na mecz grała coraz lepiej. W połowie stycznia wykorzystała lekką zadyszkę tyszan i objęła prowadzenie. W ostatniej kolejce GKS dość niespodziewanie przegrał u siebie z zespołem z Janowa, natomiast Pasy wysoko pokonały JKH GKS Jastrzębie. Czy zatem krakowianie jadą na Śląsk w roli faworyta? Zapytaliśmy o to trenera mistrzów Polski, Rudolfa Rohačka. - Z pewnością nie jedziemy do GKS-u w takiej roli. Ostatnie wyniki to jedno. a piątkowy mecz to drugie - uspokaja szkoleniowiec Pasów. - Gramy w Tychach i dla mnie to gospodarze są faworytem tego spotkania - dodaje były trener reprezentacji Polski.

Ostatnie spotkania tych zespołów na Stadionie Zimowym w Tychach przebiegały według tego samego scenariusza. Wyrównany początek, potem Cracovia odskakuje na kilka bramek, a przez resztę meczu gospodarze nieskutecznie starają się wyrównać. Dla równowagi, w tym sezonie na lodowisku w Krakowie GKS jeszcze nie zaznał smaku porażki. Z czego wynika lepsza gra Pasów na obiekcie w Tychach? - Przygotowywaliśmy się tam przed sezonem i może dzięki temu dobrze znamy ten obiekt - wyjaśnia Rohaček.

Być może zawodnikom z Krakowa pomaga też fakt, że kibice obu drużyn darzą się sympatią i atmosfera jest zawsze bardzo przyjacielska. Trybuny to jedno, a na lodzie nie ma już sentymentów. Ostatnią rywalizację przysłonił bowiem faul Grzegorza Pasiuta na Adamie Bagińskim. Zawodnik Pasów bronił się wówczas, że był to przypadek. Innego zdania byli jednak działacze GKS-u oraz Wydział Dyscypliny PZHL, który zdyskwalifikował zawodnika na pięć spotkań.

W piątek hokeiści będą walczyć nie tylko o punkty w tabeli. Będzie to także mecz o bonus dla GKS-u. W przypadku gdy tyszanie wygrają, bilans bezpośrednich spotkań wynosić będzie 5:2 na ich korzyść i Cracovia będzie stała na gorszej pozycji, gdyby te dwie drużyny spotkały się w fazie play-off. Jeśli Pasy zwyciężą w obu spotkaniach z GKS, wtedy żadna z ekip nie otrzyma bonusa. Czy jest to dodatkowy czynnik motywujący zespół z Krakowa? - Jedziemy w piątek wygrać! Nie jest dla nas w tej chwili istotne czy bonus będzie, czy go nie będzie. Jeśli będziemy dobrze grać, to damy sobie radę i bez bonusu - deklaruje czeski trener.

Pasy same skomplikowały sobie sytuację. Mogły wyrównać bilans spotkań podczas ostatniego pojedynku w Krakowie. Niestety ten mecz o, nie wyszedł i dość gładko przegrały 2:5 (0:1, 1:2, 1:2). - Sami stworzyliśmy przeciwnikowi okazję na co najmniej dwie bramki. Graliśmy bardzo chaotycznie - mówił po spotkaniu trener Rohaček. Czy sztab szkoleniowy Pasów wyciągnął wnioski po tej przegranej? - Wiem co musimy zrobić lepiej, aby tamten mecz już się nie powtórzył zapewnia szkoleniowiec. - Z drugiej strony spotkanie z GKS-em to już dla nas historia i jestem pewien, że w piątek zagramy inaczej - oznajmił.

Co zatem czeka nas w piątkowy wieczór? Z pewnością żadna z drużyn nie odpuści tego spotkania. Miejmy nadzieję, że tyszanie spadek formy mają już za sobą i do gry wrócą kontuzjowani zawodnicy. A jak jest z formą Cracovii? - Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani i zdeterminowani, a praca jaką wykonaliśmy przed sezonem przynosi teraz efekty - wyjaśnia Rohaček. - Przed tym meczem jestem optymistą. Muszę być optymistą, bo jeśli pojedziemy tam przestraszeni, to nie ma po co nawet wsiadać do autobusu - dodaje na koniec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Komentarze (0)