Kilka tygodni temu Dmitrij i Nikita Mazepin zostali objęci sankcjami Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej. W Dzienniku Urzędowym UE decyzję wytłumaczono tym, że rosyjski oligarcha i jego syn czerpią zyski ze współpracy z Władimirem Putinem, wyraźnie popierając prezydenta Rosji i tym samym przyczyniając się do utrzymania reżimu, który zaatakował Ukrainę.
Już w momencie ogłoszenia sankcji, zamrożono część majątku Mazepina, co zmusiło miliardera z Rosji m.in. do zdobycia części akcji firmy Uralchem i sprzedaży zespołu Hitech. Na tym jednak nie koniec.
Jak ustalił włoski dziennik "Corriere della Sera", włoskie służby Finguard zajęły ekskluzywną rezydencję należącą do Mazepina i jego rodziny. Wartość wielosegmentowej willi ocenia się na ok. 114 mln dolarów. Niewykluczone, że rezydencja zostanie sprzedana, a zdobyte w ten sposób pieniądze trafią na wsparcie dla uchodźców z Ukrainy.
Dmitrij Mazepin pojawił się w świecie Formuły 1 w roku 2021, gdy został sponsorem tytularnym Haasa. Miliarder zapłacił ok. 25-30 mln dolarów, aby miejsce w amerykańskim zespole otrzymał jego syn Nikita. Młody kierowca z Moskwy był jednak najgorszym zawodnikiem w stawce F1 w ubiegłym sezonie. Nie zdobył ani jednego punktu, regularnie za to notował wypadki.
Rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiła, że Haas podjął najpierw decyzję o usunięciu logotypów Uralkali ze swojego bolidu, by ostatecznie wypowiedzieć umowę sponsorską firmie Mazepina i zerwać kontrakt 23-letniego kierowcy.
Były kierowca Haasa niedawno stwierdził, że nie rozumie, dlaczego wraz z ojcem jest objęty sankcjami Zachodu. - Nie zgadzam się z sankcjami i zawieszeniami. Powiedziałem już wcześniej, że zamierzam z nimi walczyć, choć może to nie jest odpowiedni moment na to. Jeśli spojrzysz na całą sytuację, to teraz prowadzone są działania, które mają zanegować wszelką kulturę rosyjską - powiedział Nikita Mazepin w rozmowie z BBC.
- To, co dzieje się w Ukrainie, jest bolesne pod wieloma względami - dodał były kierowca F1, który równocześnie nie potępił rosyjskiej inwazji na sąsiednie państwo.
- Jako człowiek chcę żyć na świecie pełnym pokoju. Będę jednak szczery. W każdej wypowiedzi na temat Ukrainy dostrzegam ogromne ryzyko. Moje słowa i tak nigdy nie zadowolą wszystkich. Dlatego nie chcę o tym mówić publicznie - stwierdził 23-latek.
Czytaj także:
Czy Ferrari można w ogóle pokonać? Charles Leclerc w innej lidze
"Gorzej być nie może". Ogromne problemy byłego mistrza F1