Syn rosyjskiego miliardera chce wrócić do F1. Padły konkretne słowa

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin

Nikita Mazepin został wyrzucony z Haasa, po tym jak Rosja wszczęła wojnę w Ukrainie. Obecnie Rosjanin wraz z ojcem-miliarderem znajduje się na liście podmiotów objętymi sankcjami Zachodu. Nie przeszkadza mu to jednak kreślić wizji powrotu do F1.

Haas zerwał umowę Nikitą Mazepinem na początku marca, po kilku dniach od rozpoczęcia wojny w Ukrainie. Równocześnie zakończono współpracę z firmą Uralkali, która należy do ojca 23-latka - Dmitrija Mazepina. Kilka dni później rosyjski oligarcha i jego syn znaleźli się na liście podmiotów objętych sankcjami Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i USA.

W najnowszej rozmowie z BBC były już kierowca Haasa opowiedział o kulisach rozstania z amerykańskim zespołem. - Miałem podpisany czteroletni kontrakt. Nagle wysłano mi e-maila, który miał ledwie pięć czy sześć słów. Do tej wiadomości dołączono list, w którym poinformowano mnie o rozwiązaniu umowy - powiedział Mazepin.

Rosyjski kierowca powtórzył po raz kolejny, że Haas miał go zapewniać, iż nie zerwie z nim współpracy. Jednak właściciel zespołu ostatnio stwierdził, że nikt nie dawał takich gwarancji Mazepinowi. - Mój menedżer rozmawiał z szefem Haasa, który stwierdził, że dopóki FIA nie zakaże Rosjanom startów w F1, to będę mógł się ścigać. O ile zgodzę się na jazdę pod neutralną flagą - dodał Mazepin.

ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej

Kierowca z Moskwy nie wykluczył powrotu do Formuły 1. Nie uważa przy tym, aby Rosjanie mieli trudności z jazdą na arenie międzynarodowej, dopóki trwa wojna w Ukrainie. - Nie sądzę, aby to był dobry moment na takie spekulacje. Wszystko, co teraz powiem, jest czystą spekulacją - stwierdził.

- Jednak półtora miesiąca temu nie wyobrażałem sobie, że mój świat zmieni się tak bardzo. Zatem równie dobrze moje życie może zmienić się w drugą stronę - dodał Mazepin.

W ubiegłym roku Nikita Mazepin przegrał rywalizację w kwalifikacjach 0:20 z Mickiem Schumacherem wewnątrz Haasa. Był też regularnie gorszy od Niemca w wyścigach. Stało się tak w 11 z 14 rund, w których obaj zdołali dojechać do mety. Jednak Rosjanin uważa, że nadal ma sporo do zaprezentowania w F1.

- Wejście do F1 w momencie, gdy masz tylko 1,5 dnia przedsezonowych testów nie jest łatwe. Zwłaszcza, gdy nie dysponujesz topowym bolidem, takim jak Mercedes czy Red Bull. Samochód był trudny w prowadzeniu, przez co popełniałem sporo błędów. Jednak w mojej karierze miałem nakreśloną długoterminową wizję. Rozmawiałem o niej z zespołem - wyjaśnił Mazepin.

- Razem z zespołowym kolegą mieliśmy trudne chwile. Wygrywał ze mną rywalizację, ale nie cały czas. Kwalifikacje były moją słabością, ale za to wyścigi były moim atutem. Przeszedłem przez F3 i F2, gdzie wygrywałem wyścigi. Dlatego nie wątpię w siebie, ale w F1 potrzebujesz czasu - podsumował kierowca z Rosji.

Czytaj także:
Pokazał drzwi przyjacielowi Putina. "Byłem zaskoczony"
Wojna wstrząsnęła rynkiem transportowym. Formuła 1 bezradna