Alfa Romeo podjęła wysokie ryzyko. Płaci za to karę?

Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Alfa Romeo pokonała najmniej okrążeń w trakcie pierwszego dnia testów F1 w Barcelonie. Czy to powód do niepokoju? Zespół Roberta Kubicy przed sezonem zaryzykował w jednej kwestii i niewykluczone, że właśnie płaci za to wysoką cenę.

Alfa Romeo od kilku lat sporą część niezbędnej technologii kupowała bezpośrednio od Ferrari. To właśnie z włoskiej fabryki pochodziły m.in. silnik, skrzynia biegów i elementy tylnego zawieszenia. Jednak w ostatnich miesiącach Frederic Vasseur postanowił uniezależnić się od partnera. W efekcie zespół Roberta Kubicy pracował nad zupełnie nową, własną obudową skrzyni biegów.

- Już w grudniu 2020 roku podjęliśmy decyzję, że nie będziemy w ogóle rozwijać koncepcji bolidu na sezon 2021 - wyjaśnił Vasseur w "Auto Motor und Sport".

Szwajcarzy poświęcili miniony sezon Formuły 1, co sprawiło, iż w klasyfikacji konstruktorów wyprzedził ich Williams, ale model C42 miał pozwolić im na walkę z czołówką F1. Na razie się na to nie zanosi. Robert Kubica w środowy poranek pokonał tylko 9 okrążeń, Valtteri Bottas niewiele więcej - 23. Pod względem pokonanego dystansu Alfa Romeo zajęła ostatnie miejsce.

ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem

Zespół zdradził, iż "drobne problemy" przyczyniły się do długich postojów Kubicy i Bottasa w alei serwisowej, ale nie chciał zdradzać szczegółów. Fin mówił dziennikarzom jedynie, iż "na szczęście całkowicie je rozumiemy i wiemy, jak to naprawić". Problem w tym, że już podczas niedawnego dnia filmowego, kiedy to model C42 po raz pierwszy wyjechał na tor, awaria skrzyni biegów uziemiła go na ponad trzy godziny.

- Najpóźniej w kwalifikacjach w Bahrajnie będziemy widzieć, czy ciężka praca z ostatnich miesięcy była tego warta i czy przyniosła efekty - stwierdził Vasseur, który po pierwszym dniu testowym ma jednak powody do niepokoju.

Jeśli okaże się, że osprzęt zbudowany przez Alfę Romeo jest niezwykle zawodny, to właśnie Vasseur odpowiadać będzie za popełniony błąd. Na razie Francuz broni jednak tej decyzji. - Takie zmiany nie dotyczą wyłącznie nas. Formuła 1 mocno się zmieniła w ciągu ostatnich pięciu lat. Nie tak dawno różne ekipy były zagrożone bankructwem, a teraz mamy jedną z najbardziej wyrównanych stawek F1 w dziejach - ocenił.

Odejście od bliskiego sojuszu z Ferrari daje Alfie Romeo poczucie samodzielności. Otwiera też opcje na nawiązanie współpracy z innymi partnerami bez większych rewolucji. W tym kontekście wymienia się m.in. francuskie Alpine. - Musimy zrobić krok naprzód. Wciąż działamy poniżej limitu budżetowego wyznaczonego przez F1, ale chcemy dojść do tej maksymalnej kwoty 140 mln dolarów - zakończył Vasseur.

Czytaj także:
Formuła 1 jednak zawita do Rosji? "Oczywiście"
Bez paniki w Alfie Romeo. Zespół Roberta Kubicy zna źródło problemów

Komentarze (0)