To będzie szalony rok w F1. Szykują się ciekawe transfery

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Carlos Sainz
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Carlos Sainz

Sezon 2022 jeszcze się nie rozpoczął w F1, a w padoku już mówi się o możliwych transferach. To efekt tego, że aż 13 z 20 kierowców kończą się kontrakty. Takiej sytuacji nie było dawno. W spekulacjach nie przewija się nazwisko Roberta Kubicy.

Rok 2022 powinien być przełomowy w Formule 1, bo za kilka tygodni zobaczymy w akcji zupełnie nowe bolidy, opracowane według nowych wytycznych technicznych. Reset przepisów to szansa dla niektórych ekip, chociażby Ferrari, które w ostatnim okresie znajdowały się w dołku.

Do zmiany regulacji dochodzi w ciekawym momencie ze względu na sytuację kontraktową w F1. Otóż aż 13 z 20 kierowców wygasają kontrakty z końcem sezonu 2022. Jeśli jedna z ekip nagle wystrzeli z formą, będzie stanowić ciekawą opcję dla wybranych. W drugą stronę będzie podobnie. Nagły regres formy danego zespołu może spowodować chęć "ewakuacji".

Rozmowy już trwają

Może się wydawać, że podejmowanie tematu transferów w F1 w styczniu jest przedwczesne, tymczasem okazuje się, że rozmowy już trwają. Ferrari wykorzystało wigilijne spotkanie, by usiąść do negocjacji z Carlosem Sainzem. Umowa Hiszpana wygasa z końcem sezonu, ale kierowca z Madrytu pokazał się z dobrej strony w roku 2021 i kontynuacja współpracy powinna być formalnością.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa

Ciekawie może być też w Mercedesie, ale tu wiele zależy od Lewisa Hamiltona, który od niemal miesiąca "trawi" porażkę i utratę tytułu mistrzowskiego. Teoretycznie możliwy jest scenariusz, w którym Brytyjczyk nie wróci już do ścigania w F1 w sezonie 2022.

Szanse na nagłe zakończenie kariery przez Hamiltona są mimo wszystko niewielkie, ale kto wie, czy 36-latek nie postanowi porzucić F1 za kilka miesięcy. Zwłaszcza jeśli znów przegra walkę o tytuł. Teoretycznie jego umowa obowiązuje do końca sezonu 2023. Jednak Toto Wolff musi mieć z tyłu głowy "plan B".

Carlos Sainz powinien pozostać w Ferrari
Carlos Sainz powinien pozostać w Ferrari

Znak zapytania dotyczy też innych legend F1. Sebastian Vettel już jesienią brał pod uwagę zakończenie kariery, ale ostatecznie stwierdził, że "ogień wciąż w nim płonie". Za kilka miesięcy Aston Martin może jednak rozglądać się za nowym kierowcą, jeśli 34-latek nie wróci na dawny, mistrzowski poziom.

To samo tyczy się Fernando Alonso. Kierowca z Oviedo został skuszony wizją powrotu do F1 i walki o tytuł mistrzowski z Alpine. Rewolucja techniczna to dla Francuzów okazja, by powalczyć o powrót na najwyższy stopień podium. Jeśli jednak Alonso zobaczy, że nie ma szans na zwycięstwa, może po raz drugi opuścić królową motorsportu. Alpine ma już w swoich szeregach potencjalnego następcę - to rewelacyjny Oscar Piastri.

Zagrożeni kierowcy

Zakładając dalsze starty Hamiltona w Mercedesie i nową umowę dla Sainza w Ferrari, Red Bull Racing jest jedyną ekipą z czołówki F1, w której może dojść do roszady. Z końcem sezonu 2022 wygasa bowiem umowa Sergio Pereza. Meksykanin dobrze wkomponował się w szeregi "czerwonych byków" i ostatecznie nieco pomógł Maxowi Verstappenowi w wywalczeniu tytułu, ale konkurencja nie śpi.

Nadzieję na transfer do czołowej ekipy bez wątpienia ma Pierre Gasly, który w mało konkurencyjnym Alpha Tauri osiąga wyniki ponad stan, a Alexander Albon liczy, że rok startów w Williamsie będzie trampoliną w jego karierze. Taj najpewniej marzy o ponownych startach w "czerwonych bykach". Po trzech latach z F1 może się też pożegnać Nicholas Latifi, bo pieniądze Kanadyjczyka są coraz mniej potrzebne obecnemu właścicielowi Williamsa.

Zagrożony może być też Yuki Tsunoda, którego debiutancki rok w F1 nie był zbytnio udany. Red Bull ma kolejnych juniorów w zanadrzu i jeśli młody Japończyk nie poprawi wyników, to mogą go nie uratować nawet powiązania z Hondą. Tym bardziej że relacje Japończyków i Red Bulla mają się nieco rozluźnić.

Antonio Giovinazzi liczy na powrót do F1
Antonio Giovinazzi liczy na powrót do F1

Również Daniel Ricciardo musi mieć się na baczności w McLarenie, bo miniony sezon nie pokazał, że Australijczyk jest wart rekordowej pensji, jak na warunki stajni z Woking. Jeśli 32-latek znów będzie gorszy od znacznie młodszego Lando Norrisa, to Brytyjczycy mogą poszukać alternatywy.

Tylko rok może potrwać przygoda Guanyu Zhou z F1. Chińczyk podpisał kontrakt z Alfą Romeo z pełną świadomością, że w szeregach ekipy z Hinwil znajduje się rewelacyjny 18-letni Theo Pourchaire. Jeśli Zhou szybko nie potwierdzi swojej szybkości, z każdym wyścigiem znajdować się będzie pod większą presją.

Marzenia o powrocie

O powrocie do F1 najpewniej nigdy nie przestanie marzyć Robert Kubica, choć nazwisko Polaka nie pojawia się tak naprawdę w kontekście żadnej z ekip. Krakowianin w sezonie 2022 nadal będzie rezerwowym w Alfie Romeo, ale szanse na jego jazdę w tym zespole są zerowe. Gdyby Frederic Vasseur dostrzegał w 37-latku kandydata do regularnej jazdy w F1, to zaproponowałby mu kontrakt już minionej jesieni.

O ponownym ściganiu marzy za to inny kierowca związany dotąd z Alfą Romeo i dobry znajomy Kubicy - Antonio Giovinazzi. Włoch pozostał w rodzinie Ferrari, a Mattia Binotto już zapowiedział, że będzie próbował znaleźć nową ekipę 28-latkowi. Wyjścia są dwa. Powrót do Hinwil, choć biorąc pod uwagę kulisy rozstania i nie najlepsze relacje z Vasseurem, wydaje się to mało prawdopodobne. Bardziej realny scenariusz to próba upchnięcia Giovinazziego w Haasie kosztem Nikity Mazepina.

Sytuacja kontraktowa w F1:

Lp.ZespółKierowcy i ważność umów
1. Mercedes Lewis Hamilton (2023), George Russell (2023)
2. Red Bull Racing Max Verstappen (2023), Sergio Perez (2022)
3. Ferrari Charles Leclerc (2024), Carlos Sainz (2022)
4. McLaren Lando Norris (2024), Daniel Ricciardo (2022)
5. Alpine Esteban Ocon (2024), Fernando Alonso (2022)
6. Alpha Tauri Pierre Gasly (2022), Yuki Tsunoda (2022)
7. Aston Martin Sebastian Vettel (2022), Lance Stroll (bezterminowy)
8. Williams Nicholas Latifi (2022), Alexander Albon (2022)
9. Alfa Romeo Valtteri Bottas (2024), Guanyu Zhou (2022)
10. Haas Mick Schumacher (2022), Nikita Mazepin (2022)

Czytaj także:
O tym, jak ekolodzy uratowali "dom" Michaela Schumachera
Zdjęcie Michaela Schumachera poruszyło fanów F1

Komentarze (2)
avatar
PYRAK
5.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Uwielbiam F1 ale ostatnie sezony wygrywane ciagle przez ten sam zespol i kierowce byly troszke nudnawe. Ostatni sezon jednak byl bardzo dobry. Teraz nadchodza duze zmiany i nie do konca bedzie Czytaj całość
avatar
emcanu
4.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No jak aż tylu kierowcom kończą się umowy, to nie ma szans, żeby Kubica się nie załapał do któregoś zespołu ;p