Mercedes zrezygnował ze składania apelacji ws. wyników GP Abu Zabi, dlatego też w czwartek Max Verstappen mógł na gali FIA otrzymać puchar za mistrzostwo świata w Formule 1 w sezonie 2021. W świecie F1 trwa jednak dyskusja na temat tego, co w zamian otrzymał niemiecki zespół. Coraz częściej w tym kontekście mówi się o głowie Michaela Masiego.
Przyszłość dyrektora wyścigowego F1 stanęła pod mocnym znakiem zapytania. Jego odejścia ma się domagać Toto Wolff, który uznaje, że to właśnie Australijczyk przyczynił się do "okradzenia" Lewisa Hamiltona z tytułu mistrzowskiego w GP Abu Zabi.
Czy Masi okradł Hamiltona z tytułu?
Problemy dyrektora wyścigowego F1 rozpoczęły się wraz z wypadkiem Nicholasa Latifiego. W tym momencie Australijczyk postanowił, że na tor wyjedzie samochód bezpieczeństwa. To była świetna wiadomość dla Maxa Verstappena, który w ten sposób zniwelował straty do Lewisa Hamiltona.
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka
Jednak między Hamiltonem a Verstappenem znajdowała się też grupa zdublowanych kierowców. Pierwsza decyzja była taka, że nie mogą się oni oddublować. Później, po tym jak zatelefonował do niego m.in. szef Red Bull Racing - Christian Horner, Michael Masi zmienił zdanie.
Następnie Masi zdecydował się na wznowienie rywalizacji na ostatnim okrążeniu, tak by wyścig o tytule mistrzowskim nie zakończył się za samochodem bezpieczeństwa. Pośpiech sprawił, że tylko część kierowców się oddublowała - akurat ta znajdująca między Hamiltonem a Verstappenem.
Mercedes stoi na stanowisku, że wszyscy kierowcy powinni się oddublować, po czym można było dopiero wznowić rywalizację. Gdyby do tego doszło, Verstappenowi zabrakłoby czasu na dogonienie Hamiltona. To Brytyjczyk zostałby mistrzem świata.
Mercedes żąda dymisji Masiego?
Gdy w czwartek szef Mercedesa rozmawiał z brytyjskimi mediami i tłumaczył, dlaczego jego zespół wycofał się z pomysłu apelacji, nie brakowało tematu Masiego. - Nie jestem zainteresowany rozmową z tym panem - stwierdził Wolff, cytowany przez "The Race".
Przypomnijmy, że w szalonej końcówce GP Abu Zabi szef Mercedesa również telefonował do dyrektora wyścigowego. - To jest niewłaściwe! - krzyczał przez słuchawki, później dopytywał "co to było?". W odpowiedzi od Masiego usłyszał, że "takie są wyścigi samochodowe".
- Decyzje, które zostały podjęte w ciągu ostatnich czterech minut GP Abu Zabi pozbawiły Lewisa zasłużonego tytułu mistrzowskiego. Jego jazda, zwłaszcza w czterech ostatnich wyścigach sezonu 2021, była bezbłędna. W Abu Zabi wygrał start i prowadził od samego początku. Okradziono go z mistrzostwa i to jest niedopuszczalne - powiedział w czwartek Wolff.
Austriak podkreślił, że z osobistego i zawodowego punktu widzenia, a także ze względu na wyznawane wartości, "nigdy nie zgodzi się z decyzjami, jakie zapadły w niedzielę". Czy prawdziwe są zatem plotki o żądaniach Mercedesa i dymisji Masiego?
- To nie jest kwestia zmiany dyrektora wyścigowego. Cały system podejmowania decyzji musi zostać poprawiony. Dyrektor wyścigowy znajduje się pod olbrzymią presją. Niektóre z nich wynikają z naszych własnych win. Gdybyśmy mieli większą konsekwencję przy podejmowaniu decyzji, to uniknęlibyśmy większości kontrowersji przez cały rok - zauważył Wolff.
Mercedes już wcześniej krytykował Masiego. Chociażby za decyzje podjętą przed rokiem w wyścigu na torze Mugello, gdzie doszło do poważnego wypadku na prostej startowej zaraz po restarcie rywalizacji. Australijczyk był też na celowniku Wolffa w tym sezonie, bo ekipa z Brackley kwestionowała kolejne decyzje sędziów dotyczących incydentów Hamilton-Verstappen.
- To szerszy problem, bo jeśli spojrzymy na większość kontrowersji, które miały miejsce w tym roku, to chodziło o decyzje sportowe na torze, czasem o niespójność w egzekwowaniu przepisów. Brak spójności w tych decyzjach prowadzi do kontrowersji, a to z kolei do polaryzacji. Mieliśmy masę niepotrzebnych kontrowersji tego typu - ocenił szef Mercedesa.
Czy jest nadzieja dla Masiego?
Michael Masi został dyrektorem wyścigowym F1 na początku sezonu 2019, gdy dość niespodziewanie i nagle zmarł Charlie Whiting, który pełnił tę funkcję przez lata i nie zdążył wyszkolić swojego następcy. - Podążanie śladami Whitinga jest trudne - zauważył w "Speed Week" Alex Wurz, były kierowca F1 i przewodniczący Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA).
Zdaniem Wurza, problemem jest to, że od sezonu 2021 zaczęto publikować rozmowy przedstawicieli ekip z dyrekcją wyścigową. Rozwiązanie, które miało zwiększyć widowiskowość i transparentność podejmowania decyzji przez sędziów, dało odmienny efekt.
- FIA chciała grać w otwarte karty, ale mamy tu delikatną linię. Na ich miejscu, cofnąłbym się trochę. Będąc w tej sytuacji, zrobiłbym to co Charlie, nie zgodziłbym się na publikację tych rozmów - powiedział Wurz.
Były kierowca F1 z Austrii uważa, że Masi w GP Abu Zabi "nie zrobił nic złego". - Problem polega na tym, że są sytuacje i akapity w regulaminie, który można interpretować w ten czy inny sposób. To doprowadziło do niejednoznacznej sytuacji. Jednak w tym sporcie zawsze tak było. Sędziowie są tylko ludźmi, a decyzje podejmują w ułamkach sekundy - stwierdził Wurz.
- Dyrektor wyścigowy w niedzielę był w bardzo trudnej sytuacji. Znajdował się pod presją mediów społecznościowych, środków masowego przekazu. Jednak stoję na stanowisku, że Michael sobie z tym poradził. On naprawdę dobrze zna przepisy sportowe - dodał były kierowca F1.
Sędziowie po GP Abu Zabi odrzucili protest Mercedesa dotyczący oddublowania się tylko części kierowców, bo powołali się na regulamin F1, który pozwala dyrektorowi wyścigowemu w 100 proc. zarządzać samochodem bezpieczeństwa i kwestią neutralizacji. Równocześnie Niemcy bronią swoich argumentów i powołują się na inny przepis, który stanowi, że musi dojść do oddublowania całej stawki przed wznowieniem ścigania. To najlepszy dowód na temat sprzeczności wewnątrz regulaminu F1.
FIA już zapowiedziała powstanie komisji, która ma przeanalizować to, co wydarzyło się w końcówce GP Abu Zabi. Jej zadaniem ma być opracowanie wytycznych, które lepiej przygotują F1 na takie sytuacje w przyszłości. Toto Wolff przyjął decyzję federacji "z radością". Mercedes już zapowiedział, że zaangażuje się w prace komisji.
Czytaj także:
Lewis Hamilton zakończy karierę? Niepokojące słowa szefa Mercedesa
Czy Mercedes i Lewis Hamilton potrafią przegrywać?