Od roku 1991 GP Hiszpanii odbywa się na torze w Barcelonie, ale w ostatnim okresie przyszłość Formuły 1 w Katalonii stała pod znakiem zapytania. Po tym jak Fernando Alonso pożegnał się z F1, zainteresowanie wyścigami na półwyspie Iberyjskim spadło, a lokalne firmy i rząd wycofały wsparcie finansowe.
Jednak Barcelona sporo zarabia na organizowaniu wyścigów F1, bo co roku przy tej okazji do Katalonii przylatują tysiące kibiców. Dzięki nim zarabiają m.in. branża hotelarska i gastronomiczna. Dlatego władze regionu postanowiły wesprzeć finansowo GP Hiszpanii, co pozwoliło przedłużyć umowy na organizowanie zawodów F1 na rok 2020, a następnie 2021.
Powrót Fernando Alonso do F1 i dobre wyniki Carlosa Sainza w Ferrari sprawiły, że klimat polityczny wokół GP Hiszpanii nieco się poprawił. Dlatego w piątek poinformowano o zawarciu wieloletniego porozumienia, na mocy którego Formuła 1 pozostanie na Circuit de Catalunya co najmniej do końca sezonu 2026.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: olbrzymie święto na ulicach! Te obrazki robią wrażenie
- Chcę podziękować promotorom wyścigu i władzom za ich entuzjazm i działania zmierzające do zatrzymania Barcelony w F1. To stało się możliwe m.in. dzięki poprawie infrastruktury toru i zapowiedzianym dalszym pracom. Razem będziemy pisać naszą wieloletnią historię - skomentował Stefano Domenicali, szef F1.
W ostatnich latach na torze w Barcelonie doszło do poprawy bezpieczeństwa w niektórych zakrętach i wymiany asfaltu. To pokłosie m.in. tragicznego wypadku Luisa Saloma, który zginął w wyścigu motocyklowym klasy Moto2 w roku 2016.
W piątek, przy okazji ogłaszania nowego kontraktu z F1, władze Circuit de Catalunya pochwaliły się też podpisaniem porozumienia ws. dalszej organizacji GP Katalonii w MotoGP. Najlepsi motocykliści świata będą rywalizować w Barcelonie co najmniej do końca 2026 roku.
Czytaj także:
Rosyjski miliarder wykłada pieniądze na stół. Chce sukcesów w F1
Lewis Hamilton w "ciągłym strachu". Wszystko przez COVID-19