Kimi Raikkonen nie ma objawów zakażenia koronawirusem, ale Fin "wpadł" przy okazji rutynowych testów, jakie kierowcy i pozostali członkowie padoku Formuły 1 muszą wykonywać regularnie, aby mieć możliwość wejścia do "bańki" F1. Z tego powodu Raikkonena w szeregach Alfy Romeo w GP Holandii zastąpi Robert Kubica.
Sobotnia wiadomość o zakażeniu koronawirusem u Raikkonena wywołała szok w padoku F1. Mowa bowiem o kierowcy, który w środę ogłosił zakończenie kariery po sezonie 2021 i w związku z tym odbył w ostatnich dniach szereg rozmów - z dziennikarzami, ale również szefami zespołów F1.
Jako pierwszy zareagował Jost Capito. Jak się okazało, szef Williamsa w piątek wieczorem zjadł kolację z kierowcą Alfy Romeo. Co naturalne w tej sytuacji, obaj panowie byli bez maseczek, więc istnieje ryzyko, że 62-latek zakaził się koronawirusem. Z tego powodu Capito poddał się izolacji i resztę GP Holandii obejrzy z hotelu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!
Dodatkowo Raikkonen miał bliski kontakt z wieloma osobami w padoku F1 w ostatnich dniach, ale w tym przypadku ryzyko jest mniejsze - ze względu na zachowany bezpieczny dystans i założone maseczki, które są obowiązkowe podczas weekendów F1.
W padoku F1 trwa jednak dyskusja na temat tego, dlaczego Raikkonen został przetestowany na obecność COVID-19 dopiero w piątek. Większość kierowców i zespołów przeprowadza badania w czwartek, aby otrzymać wyniki jeszcze tego samego dnia. Minimalizuje się tym samym ryzyko rozprzestrzeniania koronawirusa w padoku.
Gdyby Raikkonen przeszedł testy w czwartek i otrzymał pozytywny wynik już tego dnia, w lepszej sytuacji znajdowałby się Kubica. Mógłby wystąpić w piątkowych treningach F1 przed GP Holandii.
Czytaj także:
Mercedes próbuje zablokować transfer kierowcy
Alfa Romeo rozwiała wątpliwości. Decyzja podjęta