Aston Martin po przejęciu przez Lawrence'a Strolla chce zdobyć tytuł mistrzowski w Formule 1. Dlatego właśnie buduje nową fabrykę w Silverstone i inwestuje w pracowników, po tym jak przez lata zespół w okresie zarządzania przez poprzedniego właściciela nie miał na to środków.
- Cały czas zatrudniamy genialnych inżynierów, nowych ludzi, ekspertów od spraw technicznych. Chcemy dogonić poziomem najlepszych, a może nawet ich przewyższyć - stwierdził w rozmowie z RaceFans.net miliarder z Kanady.
Niedawno Aston Martin przejął dwóch cenionych inżynierów Red Bull Racing - Dana Fallowsa oraz Andrew Alessiego. "Czerwone byki" nie zamierzają ustępować rywalowi i już zapowiedziały, że prędko nie pozwolą odejść Fallowsowi, bo ten ma ważny kontrakt do końca 2023 roku (szczegóły TUTAJ). Nie przeszkadza to jednak Strollowi w dokonywaniu kolejnych transferów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale widok! Polska pięściarka relaksuje się na Karaibach
- Prawie co tydzień ogłaszamy zatrudnienie kolejnych, genialnych inżynierów. W tym tygodniu dołączy do nas następny. Mowa o kimś, kto pełni wyższą funkcję w jednym z zespołów - dodał Stroll.
Słowa miliardera mogą wzbudzać strach na rywalach z F1. W dobie limitów finansowych obecnym ekipom trudno zatrzymać pracowników chociażby poprzez podwyżkę. Dlatego jeśli inżynierowie i technicy skuszą się wizją rozwoju ekipy Strolla, to ten wkrótce będzie mógł się określić mianem króla polowania w F1.
- Mamy teraz ok. 500 pracowników. Gdy przejmowałem ekipę, to jako Force India zatrudniał ok. 400 ludzi. Przez ten okres rozrośliśmy się o 100 osób. To nie tylko ilość, ale też jakość. W F1 zdobywanie personelu wymaga czasu, kontaktów, musisz poczekać na wygaśnięcie zakazów konkurencji, itd. My jednak chcemy mieć wkrótce 800 pracowników - podsumował Stroll.
Czytaj także:
George Russell odniósł się do spekulacji transferowych
Kolejny Schumacher puka do bram F1