Formuła 1 na przestrzeni lat widziała wiele gorących pojedynków. Część z nich miała ciąg dalszy poza torem - w postaci otwartych konfliktów, a czasem też rękoczynów. Po raz ostatni kibice F1 mieli do czynienia z czymś takim w roku 2016, gdy zażarcie o tytuł walczyli Lewis Hamilton oraz Nico Rosberg.
Obecnie w F1 do głosu dochodzi jednak nowe pokolenie. O zwycięstwa walczy Max Verstappen, blisko podium pojawiają się Charles Leclerc czy Lando Norris, a wielką karierę wróży się też George'owi Russellowi.
W przypadku młodych kierowców trudno jednak mówić o jakichś niechęciach. Dość powiedzieć, że chociażby Russell utrzymuje serdeczne relacje z Norrisem. Młody Brytyjczyk często spędza też wolny czas z innym z przedstawicieli młodego pokolenia - Alexandrem Albonem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James z Legii Warszawa
- Przez ostatnich 10 lat wszyscy przepychaliśmy się przez niższe serie wyścigowe i tworzyliśmy padok kolejnych kategorii wyścigowych. Znamy się bardzo dobrze i takie też są nasze relacje. Nie było powodu, abyśmy mieli jakieś napięcia i konflikty - powiedział Russell w rozmowie z racingnews365.com.
- Nigdy nie mieliśmy jakiegoś zdarzenia na torze. Chociażby ja i Lando nigdy nie toczyliśmy jakiś wielkich pojedynków koło w koło, nie wpadliśmy na siebie na torze. Nie ma zatem powodu, by młodzi kierowcy czuli do siebie hejt - dodał 23-latek.
Russell ma jednak świadomość, że Formuła 1 przyciąga tak duże pieniądze i zainteresowanie kibiców z całego świata, że w razie walki o tytuł mistrzowski wszystko może się zmienić.
- Widzieliśmy to na przykładzie Hamiltona i Rosberga. Też byli dobrymi przyjaciółmi w dawnych czasach, dogadywali się jako koledzy zespołowi, aż nagle mistrzostwo stało się ważniejsze i ich relacja na tym ucierpiała - podsumował Russell.
Czytaj także:
Robert Kubica żartuje po testach Pirelli
GP Azerbejdżanu nie uratuje kalendarza F1