F1. Romain Grosjean rozmawiał ze strażakami. "Uratowali mi życie"

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Romain Grosjean (w środku)
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Romain Grosjean (w środku)

Romain Grosjean pojawił się w padoku toru Sakhir po tym, jak przeżył fatalny wypadek w GP Bahrajnu. Francuz spotkał się ze strażakami, którzy zaczęli gasić jego bolid. - Dziękuję za uratowanie życia - powiedział.

W tym artykule dowiesz się o:

Romain Grosjean w środę został wypisany ze szpitala w Bahrajnie, po czym dzień później pojawił się w padoku toru Sakhir. Francuz chciał spotkać się z pracownikami Haasa, chociaż ze względu na oparzenie dłoni nie będzie w stanie wystartować w najbliższym GP Sakhir (6 grudnia). Jego miejsce zajmie Pietro Fittipaldi.

Wizyta na torze była też okazją, by porozmawiać z osobami, które uczestniczyły w akcji ratowniczej w ubiegłą niedzielę. 34-latek porozmawiał się z kierowcą samochodu medycznego, Alanem van der Merwe. Odbył też spotkanie z delegatem medycznym FIA, Ianem Robertsem.

- Cieszę się, że zmieniłeś tę barierę! - żartował Grosjean na widok Michaela Masiego, dyrektora wyścigowego F1, nawiązując do zmian wprowadzonych na torze Sakhir po jego wypadku.

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (on tour). FEN 31. Jóźwiak zadowolony z walki Borowskiego z "Trybsonem". "Zrobili show!"

Kierowca Haasa znalazł też czas dla dwóch strażaków - Joby'ego Mathewa i Thaera Ali Tahera, którzy jako pierwsi pojawili się na miejscu wypadku i zaczęli gasić płonący bolid. Obaj otrzymali już awans na wyższe stanowiska od władz Bahrajnu w podziękowaniu za ich szybką reakcję.

- Widziałem wideo z wypadku. Wasza reakcja, wasze nastawienie, wasza świadomość tego, gdzie jestem w bolidzie. Dziękuję za uratowanie życia! - powiedział Grosjean, którego cytuje "Motorsport".

Grosjean w padoku pojawił się w bucie ortopedycznym na lewej nodze, a na jego dłoniach widać było bandaże. - Uderzyłem lewą stroną bolidu. Skręciłem lewą kostkę, kolano też dostało. Na lewym ramieniu, pośladku i przedramieniu mam ładne siniaki. Nawet lewy kciuk nie został oszczędzony. Nie dość, że mam prawie spaloną rękę, to jeszcze skręcony kciuk - mówił Francuz.

Celem kierowcy Haasa jest powrót do bolidu na GP Abu Zabi (13 grudnia). Będzie to dla niego szansa na pożegnanie się z F1 i amerykańskim zespołem. - Muszę wiedzieć, czy jestem w stanie wrócić za kierownicę, jak będę się czuć. Jeśli będę w stanie, to pojadę - podsumował.

Czytaj także:
Ferrari reaguje na testy Alonso i Kubicy
Dochodzenie ws. wypadku Grosjeana. "Cud na pustyni"

Komentarze (0)