F1. "Zabijanie wyścigów". Ostre słowa w związku z decyzjami sędziów

Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Daniił Kwiat
Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Daniił Kwiat

Sędziowie wzięli sobie za cel, aby kierowcy F1 nie poszerzali limitów toru. W efekcie w ostatnich tygodniach dochodzi do licznych kar i kontrowersji. - To zabijanie ścigania - mówi otwarcie Daniił Kwiat i popierają go inni.

Aby zrozumieć problem z przekraczaniem limitów toru w Formule 1, wystarczy przywołać garść statystyk. W dwóch treningach przed GP Portugalii sędziowie aż 125 razy skreślali czasy kierowcom, bo specjalne czujniki wykazały, że wyjechali oni poza tor. W efekcie już w sobotę zmieniono pewne decyzje i w krytycznych fragmentach toru kierowcy mogli jeździć nieco szerzej.

W jedynym treningu F1 przed GP Emilia Romagna, sędziowie usunęli 22 czasy za wyjechanie poza limity toru w zakręcie numer dziewięć. Kolejnych 38 wyników anulowano w związku ze zbyt szeroką jazdą w piętnastym zakręcie.

Ostatnie decyzje sędziów, którzy rozpoczęli wojnę z kierowcami w tym zakresie, wielu się nie podobają. I zaczynają o tym mówić otwarcie. - Nie potrzebujemy tu białych linii. Potrzebujemy za to oldschoolowych, pułapek żwirowych. Takich w dawnym stylu, że jak wyjedziesz poza tor, to spotka cię kara. Wtedy skończyłyby się wszelkie bzdury związane z przekraczaniem białej i komunikaty od inżynierów pod tytułem "nie przekraczaj białej linii" - powiedział "Motorsportowi" Daniił Kwiat, kierowca Alpha Tauri.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk

- Bardzo mnie to denerwuje. To jest zabijanie wyścigów. Zabija też wspaniałe tory, chociażby taki jak Imola. W tym jest problem - dodał Kwiat.

Problem polega na tym, że powrót do dawnych czasów, gdy zaraz za nitką wyścigową znajdował się żwir jest niemożliwy. Z błahego powodu - pieniądze. Obiekty poza F1 żyją też z organizowania eventów dla klientów indywidualnych, a wyjazd w pułapkę żwirową oznacza poważne uszkodzenia karoserii w luksusowym samochodzie, wartym niejednokrotnie miliony.

- Mówiłem o tym dyrektorowi wyścigowemu F1. Usłyszałem, że właściciele obiektów wykorzystują je do innych celów, że nie mogą budować pułapek żwirowych. Wiemy o tym, ale jednak na Mugello mogą one jakoś funkcjonować. To najlepsze rozwiązanie i większość kierowców jest w stanie to przyznać - stwierdził Kwiat.

Takiego samego zdania jest Pierre Gasly, zespołowy kolega Kwiata z Alpha Tauri. - Czasem lepiej wyłożyć żwir w danym fragmencie toru, a jak ktoś wyjedzie poza limit toru, to poniesie tego konsekwencje. Będzie to jasne dla wszystkich - ocenił Francuz.

Jak się jednak okazuje, istnieje szansa, że na niektórych obiektach pułapek żwirowych będzie więcej. Taką decyzję podjęli już m.in. szefowie belgijskiego Spa-Francorchamps. Inwestycja pochłonie kilkanaście milionów euro.

- Potrzebujemy więcej pułapek żwirowych, aby poprawić show oferowane przez F1. Tak, aby kierowcy faktycznie byli karani za swoje błędy. Żwiru będzie więcej, z tego co słyszałem, i bardzo dobrze - skomentował Mattia Binotto, szef Ferrari.

Czytaj także:
Mongolia domaga się reakcji ONZ ws. Maxa Verstappena
Największy błąd w karierze George'a Russella

Komentarze (1)
avatar
Ralf_S
4.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
"...wyjazd w pułapkę żwirową oznacza poważne uszkodzenia karoserii w luksusowym samochodzie, wartym niejednokrotnie miliony." Czyli mniej więcej tyle, co silnik bolidu F1 :]