F1. Gruntowne zmiany są potrzebne. Formuła 1 nie może tkwić w przeszłości

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Chase Carey (po prawej)
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Chase Carey (po prawej)

Chase Carey po sezonie 2020 przestanie być szefem F1, ale Irlandczyk chce wykorzystać ostatnie tygodnie swoich rządów na wywołanie wstrząsu w świecie F1. Zdaniem Careya, bez poważnych zmian, wyścigi przestaną się cieszyć sporym zainteresowaniem.

Stefano Domenicali przejmie rządy w Formule 1 począwszy od 1 stycznia 2021 roku, ale do tego momentu zostało jeszcze nieco czasu. Póki co, władza ciągle należy do Chase'a Careya i wydaje się, że Irlandczyk chce ją wykorzystać, aby przeforsować kolejne zmiany w królowej motorsportu.

Carey zakończył sukcesem długie rozmowy z zespołami F1 na temat nowego Porozumienia Concorde, dzięki czemu już wkrótce podział nagród finansowych ma być bardziej sprawiedliwy. Daje to nadzieję na bardziej wyrównaną walkę i ciekawsze wyścigi.

Szef F1 nie chce poprzestać na Porozumieniu Concorde. Jego zdaniem, królowa motorsportu potrzebuje kolejnych zmian. - W większości sportów zagorzali fani opierają się zmianom. Gdy w MLB wyznaczono pałkarza, wszystkim się to nie podobało. NBA ustaliło linię rzutów za trzy punkty, to samo. Potem okazywało się, w większości przypadków, że zmiany oceniano pozytywnie. Przynosiły coś nowego, świeżą energię - powiedział Carey w podcaście "Beyond The Grid".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: błąd sędziego, a za moment potworny nokaut!

- Trzeba być uważnym. Z jednej strony trzeba szanować historię i to, co uczyniło dany sport wyjątkowym. Z drugiej strony, nie może to być kaftanem bezpieczeństwa i hamulcowym. Historia nie może blokować zmian, które mogą uczynić dany sport lepszym dla kibiców - dodał ciągle aktualny szef F1.

Można tylko zgadywać, że Carey miał na myśli wprowadzenie wyścigów sprinterskich z odwróconą kolejnością startową. Formuła 1 chce, aby tradycyjne kwalifikacje zostały zastąpione krótkim wyścigiem, do którego najlepsi kierowcy ruszaliby z końca stawki. Mieliby oni tylko kilka "kółek" na to, by wyprzedzić wolniejszych rywali i zapewnić sobie wysoką pozycję startową.

Pomysł wyścigów sprinterskich miał być testowany w roku 2020, ale został zablokowany przez Mercedesa. W kilku wywiadach Toto Wolff podkreślał, że zamierza bronić tradycyjnych wartości F1, a na dodatek tego typu rywalizacja byłaby sztuczna. Prawda jest jednak taka, że Niemcy najwięcej straciliby wskutek nowej regulacji.

W przyszłym roku Mercedes może jednak nie zablokować idei wyścigów sprinterskich. W nowym Porozumieniu Concorde zespoły zgodziły się na to, by kluczowe zmiany przegłosowywać większością głosów, a nie jednomyślnością - jak do tej pory.

- Jeśli mamy wprowadzać zmiany, chociażby wyścigi sprinterskie zamiast kwalifikacji, to musi to być decyzja grupy. My jako Formuła 1 nie będziemy niczego dyktować - zapewnił Carey.

- Podejmiemy wyzwanie. Omówimy z ekipami zalety i wady takiego rozwiązania. Odrobimy pracę domową, by przedstawić korzyści wynikające z proponowanego przez nas rozwiązania. Ważne jest, aby mieć partnerstwo z zespołami. Nie możemy patrzeć, że coś jest złe lub dobre dla danej ekipy. Musimy mieć na uwadze dobro całej dyscypliny, a nie własny interes - podsumował Carey.

Szef F1 podkreślił, że ma świadomość tego, że części zagorzałych fanów nowe rozwiązanie może się nie podobać, ale "nigdy nie osiągniesz akceptacji 100 proc. osób".

Czytaj także:
Było podejrzenie koronawirusa w Alfie Romeo
Niespodziewany transfer Red Bulla?

Komentarze (1)
avatar
q
15.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dlaczego F1 jest nudne, natomiast F2 ogląda się z zapartym tchem? W F2 mamy kwalifikacje, wyścig główny i wyścig sprinterski. Ponadto każdy kierowca ma ten sam bolid, a tym samym równe szanse. Czytaj całość