W padoku Formuły 1 sporo mówi się o tym, że Haas po sezonie 2020 wymieni obu kierowców. Amerykanie nie są zadowoleni z dotychczasowych rezultatów Kevina Magnussena i Romaina Grosjeana, którzy startują w tej ekipie od czterech lat.
Sam Gunther Steiner mówił niedawno, że ma na swojej liście nazwiska nawet dziesięciu kierowców. Świadom swojej sytuacji jest Grosjean. - W Formule 1 zostało niewiele miejsc, a kandydatów jest sporo. Dlatego rozumiem punkt widzenia Haasa - powiedział 34-latek, cytowany przez "Motorsport".
- To logiczne, że Haasowi się nie spieszy. Jednak mi też nie. Istnieją inne opcje poza F1, które również mogą być interesujące. Formuła 1 to Formuła 1. Chociażby ostatnie Grand Prix na Mugello pokazało, dlaczego jeżdżenie tymi bolidami jest wyjątkowe. F1 pozostaje bardzo atrakcyjna, przed nami sporo wyścigów, więc nie spieszę się ze sprawami kontraktowymi - dodał Grosjean.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie naśladujcie ich! Jeden błąd i tragedia gotowa
Francuz wykluczył starty w amerykańskim IndCar i przyznał, że w razie braku startów w F1 "najprawdopodobniej pozostanie w Europie". - Program Hypercar w długodystansowych mistrzostwach świata i 24h Le Mans mogą być czymś fajnym. Formuła E to też ciekawa opcja. Jest tam kilku dobrych kierowców i zespołów - ocenił.
W sytuacji zagrożenia znajduje się też Magnussen, który przyznał, że "spogląda na wszystkie opcje i jest otwarty na każdą możliwość".
- Świetnie się bawiłem z Haasem przez ostatnie lata i nie miałbym nic przeciwko, gdyby to trwało nadal. Jestem przy tym zapalonym kierowcą i chciałbym w przyszłości odkrywać też inne rzeczy, startować gdzieś indziej niż w F1. Taki moment nadejdzie w moim życiu, ale nie wiem czy to będzie już w przyszłym roku - skomentował Magnussen.
Czytaj także:
Zakaz dla Hamiltona. Koniec z koszulkami antyrasistowskimi
Sergio Perez z umową przedwstępną w Haasie?