Lewis Hamilton doprowadził do tego, że Formuła 1 przed każdym wyścigiem daje kierowcom chwilę, by mogli zamanifestować przeciwko rasizmowi. Hamilton stał się bowiem wielkim orędownikiem ruchu Black Lives Matter, który zapoczątkowany został po śmierci czarnoskórego George'a Floyda w USA.
Hamiltonowi nie udało się jednak namówić wszystkich kierowców F1 na solidarne klęczenie na polach startowych. Brytyjczyk już kilkukrotnie, przy okazji różnych wywiadów, miał o to żal do kolegów z toru i podawał przykłady innych dyscyplin, gdzie doszło do zjednoczenia środowiska i wspólnego klęczenia.
Tacy kierowcy jak Max Verstappen, Charles Leclerc czy Kimi Raikkonen nie chcą być jednak zmuszani do klęczenia na polach startowych i podkreślają, że preferują inny sposób walki z rasizmem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: płynęła ze... szklanką na głowie. Nieprawdopodobny wyczyn Katie Ledecky!
- Oni są tak samo przeciwni rasizmowi, jak ci kierowcy, którzy decydują się klęczeć. Mówili już wielokrotnie, że z różnych powodów nie zamierzają klęczeć, że manifestują w inny sposób. Jednak całe te protesty wyglądają chaotycznie, bo można odnieść wrażenie, że kierowcom F1 brakuje solidarności - ocenił dziennikarz Peter Nygaard z duńskiego "BT", którego cytuje agencja GNN.
Nygaard ma świadomość tego, że Hamilton na przestrzeni swojej kariery spotkał się z atakami na tle rasowym i doskonale rozumie jego motywację. - To są opowieści rozdzierające serce. Nie można kwestionować tego, że walka z rasizmem jest dla niego ważna. Można jednak dyskutować, czy robi to we właściwy sposób - dodał Duńczyk.
Dziennikarzowi "BT" nie podoba się to, że Hamilton regularnie krytykuje innych kierowców za brak walki z rasizmem i próbuje narzucać swoją wolę innym. Jego zdaniem, aktualny mistrz świata F1 w ogóle nie dopuszcza do siebie argumentów drugiej strony.
- Skrytykował kierowców, którzy nie klęczą na polach startowych, ale solidarność działa w dwie strony. Dlaczego Hamilton zakłada co wyścig koszulkę z napisem Black Lives Matter, skoro wszyscy inni kierowcy noszą koszulki z napisem End Racism? - zapytał Nygaard.
- Przecież to właśnie powiązania z Black Lives Matter sprawiają, że Kevin Magnussen przestał klęczeć na polach startowych, bo nie podobają mu się niektóre hasła głoszone przez tę organizację. Hamilton zdaje się tego nie dostrzegać. Wolał umieścić kierowców w kącie, wskazać ich palcem i sugerować, że robią coś złego, jeśli nie klęczą przed wyścigiem - dodał duński dziennikarz.
Nygaard twierdzi, że twarde stanowisko Hamiltona prowadzi do tego, że F1 nie jest w stanie wysłać jasnego i stanowczego komunikatu ws. walki z rasizmem. - Gdyby tylko skontaktował się z innymi kierowcami przed ogłoszeniem różnych planów i haseł, zamiast ich krytykować, to pewnie by go poparli. Zamiast tego, postanowił wskazywać palcem innych. Hamilton to niesamowity kierowca, który jest na drodze do pobicia wszelkich rekordów w F1. To idealna osoba do walki z rasizmem, do bycia przykładem. Problem w tym, że on nie rozumie pojęcia solidarności - podsumował dziennikarz.
Czytaj także:
Pierre Gasly okradziony. Straty są spore
Mercedes gotów zostać w F1