Lewis Hamilton po GP Węgier nie ukrywał swojej irytacji faktem, że Formuła 1 po raz kolejny nie znalazła miejsca w harmonogramie weekendu dla manifestacji przeciwko rasizmowi. Hamilton narzekał też na zachowanie innych kierowców F1, którzy mają bagatelizować problem.
Reprezentant Mercedesa powiedział dziennikarzom, że Romain Grosjean, szefujący Stowarzyszeniu Kierowców F1, miał powiedzieć, że skoro stawka raz klęczała na polach startowych na znak protestu, to jest to wystarczające i nie trzeba powtarzać takich manifestacji co tydzień.
Grosjean przed GP Wielkiej Brytanii zdradził, że odbył 45-minutową rozmowę z Hamiltonem na ten temat. Francuzowi nie spodobało się też to, że po wypowiedziach Brytyjczyka niektórzy zaczęli traktować go niczym rasistę. - To była udana rozmowa. Przeprosiłem go, bo może zrobiłem coś źle - powiedział reprezentant Haasa, którego cytuje "Motorsport".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska
Francuz podkreślił, że w Stowarzyszeniu Kierowców F1 decyzje podejmuje się systemem większościowym, a spore grono zawodników nie chciało ponownie klęczeć na polach startowych.
- Hamilton stwierdził, że jako jeden z szefów mam prawo głosu, że inni mnie słuchają i myślę, że miał rację w tym aspekcie. Powiedziałem mu, że nie podobają mi się pewne historie, jakie powstały w mediach po jego słowach. Nagle niektórzy zaczęli uważać mnie za rasistę, a to jest całkowicie błędna ocena - dodał Grosjean.
- Nie sądzę, aby znalazł się ktoś kto mógłby stwierdzić, że zrobiłem coś złego ws. rasizmu. Dlatego to mi się nie spodobało, bo wręcz byłem jednym z pierwszych, którzy wspierali pomysł protestowania przeciwko rasizmowi. Jako jeden z pierwszych zgodziłem się, by klęczeć na polach startowych. Wierzę też, że pewnego dnia wszystkich 20 kierowców zamanifestuje i uklęknie - stwierdził kierowca Haasa.
Przypomnijmy, że przy okazji GP Wielkiej Brytanii królowa motorsportu ma zorganizować oficjalną manifestację wspierającą walkę z rasizmem. To m.in. efekt ostatnich komentarzy Hamiltona, który twierdził, że F1 niewiele robi w kierunku wsparcia osób wykluczonych.
- Nam, kierowcom, ciężko coś zorganizować w trakcie Grand Prix. Mamy wiele spraw na głowie. Dlatego chcielibyśmy uzyskać więcej wsparcia od Liberty Media, by ustalono jasne procedury, tak jak to było przed pierwszym wyścigiem F1 w Austrii. Myślę, że tym razem tak się stanie i będziemy wiedzieli dokładnie, co możemy zrobić - podsumował Grosjean.
Czytaj także:
Lewis Hamilton chce być w F1 do końca 2023 roku
DTM jednak przetrwa?