Valtteri Bottas jest obecnie liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw świata Formuły 1. To tylko jeden z powodów, dla których Mercedes miał postanowić, że Fin pozostanie w zespole na sezon 2021. Niemcy uznali, że w okresie pandemii koronawirusa i przy braku zmian w regulaminie F1 najlepiej postawić na stabilizację, a tę gwarantuje właśnie Bottas.
Włoski "Motorsport" informację na temat przyszłości Bottasa miał potwierdzić w zespole z Brackley przy okazji ostatniego GP Styrii na torze Red Bull Ring.
Za dalszą współpracą z fińskim kierowcą, który w sierpniu skończy 31 lat, optował też Lewis Hamilton. Odkąd Bottas dołączył do Mercedesa w roku 2017, brytyjski kierowca potrafi z nim znaleźć wspólny język. Nie jest też tajemnicą, że Bottas nie ma najmniejszych problemów z pogodzeniem się z rolą kierowcy numer dwa w niemieckim zespole.
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"
Ważną rolę w decyzji Mercedesa odegrało też… Renault. Kierownictwo niemieckiej ekipy nie chciało zostawić Bottasa na lodzie po latach owocnej współpracy. Toto Wolff miał nadzieję, że będzie w stanie zapewnić Finowi starty we francuskiej ekipie. Tymczasem Renault postawiło na Fernando Alonso, w efekcie czego Bottas został bez alternatywy i groziłoby mu nawet wypadnięcie ze stawki F1.
Kontynuowanie współpracy na linii Mercedes - Bottas to fatalna wiadomość dla George'a Russella. Brytyjczyk należy do programu juniorskiego niemieckiej firmy i miał nadzieję, że w końcu otrzyma kontrakt, który da mu szansę walki o czołowe pozycje w F1. - Rozmawiamy z Mercedesem właściwie co tydzień, ostatnio prawie codziennie. Mocno naciskam ws. mojej przyszłości - mówił jeszcze parę dni temu Russell.
W obecnej sytuacji Russell może być skazany na kolejny rok w mało konkurencyjnym Williamsie. 22-latek ma bowiem umowę ze stajnią z Grove na sezon 2021. Sam Russell parę dni temu mówił, że trudno sobie wyobrazić sytuację, w której Claire Williams zgodzi się na jego transfer do innego zespołu niż Mercedes.
Czytaj także:
Mercedes rozwiązał problemy z awariami
Ferrari płonie od środka