Nicholas Latifi nie będzie mieć w Williamsie łatwego życia, co pokazały już piątkowe treningi przed GP Austrii. W sobotę Kanadyjczyk dodatkowo utrudnił sobie życie, bo po ledwie kilku minutach porannej sesji treningowej Formuły 1 doszczętnie rozbił swoją maszynę.
Latifi najechał na krawężniki w zakręcie numer jeden, po czym stracił panowanie nad bolidem, który obróciło. W tym momencie 25-latek był już tylko pasażerem i nie miał szans na uniknięcie zderzenia z bandą ochronną. - Przepraszam was - powiedział kierowca Williamsa po chwili do swoich inżynierów.
Siła uderzenia w bandę była na tyle duża, że model FW43 został dość mocno uszkodzony - odpadło w nim przednie skrzydło, zniszczona została podłoga. Dla Latifiego oznacza to koniec jazdy w treningu po ledwie paru minutach. Kanadyjczyk straci zatem szansę, by poszukać optymalnych ustawień przed kwalifikacjami do GP Austrii.
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
Latifi ma to szczęście, że Williams nie ma już takich problemów jak w zeszłym roku, gdy kierowcą tej ekipy był Kubica. Polak po takiej przygodzie musiał się martwić o to, czy zespół posiada wystarczającą liczbę części zapasowych, by odbudować jego maszynę.
Część ekspertów zwróciła uwagę na to, że chwilę przed wypadkiem Latifiego problemy w zakręcie numer jeden miał Sergio Perez. Z bolidu Racing Point unosił się siwy dym, co może oznaczać np. chwilowy wyciek oleju. Być może kierowca Williamsa najechał na plamę oleju i w ten sposób stracił panowanie nad maszyną.
Latifi bringing out the red flag #F1 #AustrianGP pic.twitter.com/jeAMQsuF4i
— F1 Madness (@F1_Madness) July 4, 2020
Czytaj także:
Williams popełnił błąd? Latifi najgorszy w F1
Ferrari tłumaczy powody rozstania z Vettelem