We wtorek Formuła 1 przedstawiła plan europejskiej części sezonu 2020. Wiadomo, że potrwa on od lipca do września. W tym czasie odbędzie się osiem wyścigów w sześciu państwach. Przynajmniej na ten moment, każda z tych imprez odbędzie się przy pustych trybunach, co wynika z ryzyka związanego z koronawirusem.
F1 podąża śladami m.in. piłki nożnej, żużla czy MMA, których zawody są lub będą w najbliższym czasie organizowane bez udziału publiczności. O ile jednak w innych dyscyplinach bierze się pod uwagę udostępnienie transmisji w kanałach otwartych, by dotrzeć do większej liczby kibiców w dobie zamkniętych stadionów, o tyle Formuła 1 w ogóle nie bierze takiego wariantu pod uwagę.
"Formuła 1 ma podpisane umowy na transmisje z wyścigów i zamierza się z nich wywiązać" - poinformowała F1.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
Sytuacja jest szczególna, bo chociażby kontrakt F1 z brytyjskim Sky Sports i Channel 4 pozwala na transmisję jednego wyścigu w ciągu roku w otwartym kanale. W ostatnim sezonie było to Grand Prix Wielkiej Brytanii. W tym roku Silverstone zorganizuje dwa wyścigi F1, ale widzowie zobaczą tylko jeden w ogólnodostępnej stacji. Ten drugi będzie już dostępny jedynie w kodowanym Sky Sports.
"Sytuacja F1 na każdym rynku jest inna i mamy zawarte różne umowy dotyczące transmisji i zapewnienia fanom pełnego zestawu relacji" - dodała F1 w oświadczeniu.
W przypadku Polski prawa do transmisji z F1 ciągle posiada Eleven Sports. W zeszłym roku wyścigi na otwartej antenie od 45. minuty pokazywało TVP Sport, co wynikało ze startów Roberta Kubicy w barwach Williamsa. Jako że Kubica wypadł ze stawki F1, publiczny nadawca nie był zainteresowany przedłużeniem sublicencji.
Czytaj także:
Toyota przekazała na licytację ostatni bolid
Daniel Ricciardo: Rasizm jest toksyczny