Charles Leclerc został partnerem zespołowym Sebastiana Vettela w zeszłym roku i szybko pokazał, że nie zamierza pełnić roli kierowcy numer dwa w Ferrari. Już podczas debiutanckiego wyścigu w Australii znajdował się przed Niemcem i oddał mu pozycję na trasie wskutek team orders ekipy z Maranello.
W kolejnej rundzie, jaka miała miejsce w Bahrajnie, Leclerc zmierzał po pierwszą wygraną w czerwonym samochodzie i swojej karierze, ale awaria silnika w samej końcówce zabrała mu niemal pewny triumf. To był znak dla Vettela, że nadchodzi zmiana warty.
W dalszej fazie kampanii kilkukrotnie między kierowcami iskrzyło, a punktem kulminacyjnym było listopadowe Grand Prix Brazylii, w trakcie którego Vettel podczas manewru wyprzedzania uderzył w zespołowego kolegę. Obaj w tej sytuacji musieli wycofać się z rywalizacji i pozbawili Ferrari sporej liczby punktów.
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
"Zaszczytem było dla mnie pełnić rolę twojego zespołowego kolegi. Na torze mieliśmy kilka intensywnych momentów. Niektóre były dobre. Inne nie zakończyły się tak, jakbyśmy tego chcieli. Jednak zawsze między nami był szacunek, nawet jeśli osoby z zewnątrz tego tak nie widziały" - napisał na Twitterze Leclerc po ogłoszeniu informacji, że Vettel po sezonie 2020 odejdzie z Ferrari.
"Nigdy nie nauczyłem się tak wiele, jak z tobą w roli partnera zespołowego. Dziękuję za wszystko, Seb" - dodał monakijski kierowca.
Leclerc minioną kampanię zakończył na wyższej pozycji w klasyfikacji generalnej F1 niż Vettel, co niejako zadecydowało o zmianie warty w Ferrari. Monakijczyk zdobył większą liczbę pole position, odniósł też więcej zwycięstw w wyścigach. Zimą 22-letni kierowca podpisał z Ferrari nowy kontrakt, który obowiązywać będzie do końca 2024 roku. To pokazuje, jak mocna jest wiara zespołu w młodego kierowcę.
Tymczasem Vettel w zeszłym roku wygrał ledwie jedno Grand Prix i to wskutek błędu Ferrari. Przedwczesny pit-stop Leclerca w Singapurze sprawił, że po wymianie opon wrócił on na tor za Vettelem i stracił prowadzenie, a później zespół nie zdecydował się już zamienić kierowców pozycjami na torze.
It's been a huge honor for me to be your team mate. We've had some tense moments on tracks. Some very good ones and some others that didn't end as we both wanted, but there was always respect, even though it wasn't perceive this way from the outside.
— Charles Leclerc (@Charles_Leclerc) May 12, 2020
1/2 pic.twitter.com/cN0E9t3huw
Czytaj także:
Robert Kubica i Nick Heidfeld. Szorstka relacja kierowców
Lewis Hamilton odrzucił ofertę Ferrari