Sebastian Vettel miał skwitować pierwszą ofertę Ferrari słowami "to chyba jakiś żart", po tym jak Włosi przedstawili mu ledwie roczną umowę z zarobkami na poziomie 12 mln euro. To ponad trzy razy mniej niż obecnie zarabia czterokrotny mistrz świata Formuły 1.
Ferrari wysłało już Vettelowi poprawioną ofertę - nadal z zarobkami na poziomie 12 mln euro, ale zakładającą współpracę przez co najmniej dwa sezony, z możliwością przedłużenia o kolejny. Niewykluczone, że 32-latek znów odrzuci tę propozycję.
Jak poinformował bowiem włoski dziennikarz Leo Turrini, Vettel ma na stole dwie inne możliwości - w swoich szeregach widzą go Renault oraz McLaren.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy
Według informacji Turriniego, Ferrari dało niemieckiemu kierowcy ultimatum - musi zadecydować ws. swojej przyszłości do końca czerwca. Władze zespołu z Maranello chcą bowiem mieć jasność w lipcu, w momencie wznowienia sezonu, co do swojego składu na rok 2021.
Zainteresowanie Renault i McLarena osobą Vettela nie dziwi, bo jeśli Niemiec odejdzie z Ferrari, to do włoskiej ekipy trafi najpewniej ktoś z dwójki Daniel Ricciardo - Carlos Sainz. W zależności od tego, który z kierowców dogada się z Włochami, dostępny będzie fotel wyścigowy w Renault albo McLarenie.
Pewny startów w Ferrari do końca roku 2024 jest natomiast Charles Leclerc. To na nim swoją przyszłość opiera stajnia z Maranello.
Czytaj także:
Holendrzy nie zamierzają pomagać F1
Wirtualne mistrzostwa bez Lewisa Hamiltona