Zespół z Silverstone, jeszcze jako Force India, potrafił dwukrotnie zakończyć rywalizację w Formule 1 na czwartym miejscu w klasyfikacji konstruktorów. Dokonał tego mając problemy finansowe, najmniejszy budżet i przestarzałą fabrykę. To świadczy o skali talentu ludzi pracujących w Silverstone.
Tyle że w sierpniu 2018 roku ekipę przejął miliarder Lawrence Stroll i zmienił jej nazwę na Racing Point. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że Kanadyjczyk pozwala swojemu "dziecku" wydawać pieniądze bez jakiegokolwiek zastanowienia.
- Lawrence zapewnił nam większy budżet. Może o 30-40 proc., ale nadal mamy najmniej pieniędzy w stawce F1 i najmniej pracowników. Może Haas ma mniejszy personel, ale im wiele prac wykonuje Dallara. Jeśli dodasz osoby zatrudnione przez Dallarę, to wychodzi, że to my mamy najmniejszą ekipę w padoku - powiedział "Motorsportowi" Otmar Szafnauer, szef Racing Point.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
- Mamy większe zasoby i możemy więcej, ale musimy być pewni, że nie stracimy nic z naszej wydajności, takiej jaką mieliśmy w przyszłości. Nadal analizujemy każdy wydany funt. Starannie podchodzimy do tematu, nawet jeśli wydajemy ciut więcej - dodał Szafnauer.
Od roku 2021 Racing Point przekształci się w Aston Martina, bo Stroll niedawno nabył akcje brytyjskiego producenta samochodów i za sprawą Formuły 1 chce promować tę markę i zwiększyć jej sprzedaż. Równocześnie w Silverstone rozpoczęła się rozbudowa fabryki, bo ta była zbyt mała jak na obecne realia F1 i od lat prosiła się o gruntowną modernizację.
- Koronawirus sprawił, że niektóre projekty związane z rozwojem zostały wstrzymane. Nikogo nie ma w pracy, fabryka świeci pustkami. Może wrócimy do niej pod koniec maja. Przez dwa miesiące w zakładach nic się nie zadziałało, więc wszystko będzie opóźnione - stwierdził szef Racing Point.
Obecnie w F1 trwa obowiązkowa przerwa wakacyjna, jaką królowa motorsportu wprowadziła, aby w dobie pandemii koronawirusa zespoły nie prowadziły prac rozwojowych nad samochodami. Wznowienie sezonu planowane jest na lipiec.
Lawrence Stroll już zapowiedział, że po rebrandingu zespołu oczekuje, że najpóźniej w roku 2023 Aston Martin zacznie regularnie walczyć o zwycięstwa, a być może nawet tytuł mistrzowski w F1.
Czytaj także:
Robert Kubica i czarny scenariusz
F1 nie będzie ratować zespołów na siłę