F1. COVID-19 nie może znów się pojawić w padoku. Powstaje specjalny plan działania

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Formuła 1 w lipcu ma wrócić do ścigania. Obecnie szefowie F1 opracowują specjalny proces postępowania, który ma nie dopuścić do rozpowszechnienia się COVID-19 w padoku. Wcześniej w marcu podczas GP Australii koronawirusa wykryto w McLarenie.

W tym artykule dowiesz się o:

Formuła 1 ma świadomość tego, że nie może się powtórzyć sytuacja z połowy marca, kiedy to już w padoku toru Albert Park wykryto koronawirusa u jednego z pracowników McLarena. Część personelu ekipy z Woking musiała się poddać izolacji, a Brytyjczycy wycofali się z wyścigu, by nie narażać kolejnych mechaników i inżynierów na niebezpieczeństwo.

Dlatego obecnie w F1 trwają prace nad specjalną procedurą, która ma wejść w życie w momencie wznowienia sezonu. Dojdzie do tego najprawdopodobniej w pierwszy weekend lipca, kiedy to do skutku ma dojść Grand Prix Austrii na torze Red Bull Ring.

- Jednym z największych wyzwań logistycznych będzie przetestowanie wszystkich pracowników zespołów i F1 pod kątem zachorowania na COVID-19. Wszystko po to, aby w ogóle mogli wejść do padoku - powiedział w podcaście "F1 Nation" Ross Brawn, dyrektor sportowy F1.

ZOBACZ WIDEO: Mecze rozgrywane w maseczkach i rękawiczkach? "To nie ma najmniejszego sensu"

Według nieoficjalnych informacji, władze Austrii są gotowe wydać zgodę na organizację wyścigu F1 w Spielbergu, ale jednym z warunków jest właśnie badanie personelu na obecność COVID-19. Biorąc pod uwagę, że w trakcie weekendu wyścigowego w padoku pojawi się w wersji minimalnej ok. 2 tys. osób, Formuła 1 będzie musiała wyłożyć z własnych środków sporo pieniędzy na zakup odpowiednich testów.

- Jeśli tylko będziemy mogli, postaramy się trzymać wszystkich razem w tym środowisku. Chcemy stworzyć coś w rodzaju biosfery. To będzie przykład postępowania dla innych wyścigów. Austria pasuje nam dodatkowo ze względu na fakt, że tor jest blisko toru. Do tego nie ma tam dużego miasta, skupisk ludzi - dodał Brawn.

Wyzwaniem dla F1 jest nie tylko testowanie pracowników, ale również przewiezienie sprzętu na tor w sytuacji, gdy spora część świata jest zamknięta. Ograniczone są loty samolotów, a sporo przejść granicznych nie działa.

- Na pewno szykuje nas ogromne wyzwanie logistyczne. Organizacja Grand Prix w obecnych okolicznościach jest dla nas czymś nowym. Pracujemy jednak nad tym, by zapewnić kierowcom, inżynierom, mechanikom, technikom i wszystkim innym osobom bezpieczne środowisko - zapewnił Brawn.

Czytaj także:
Motorsport w odwrocie. Firmy tną wydatki
Williams desperacko szuka nowych sponsorów

Komentarze (0)