Mercedes zszokował świat Formuły 1 podczas pierwszego tygodnia testów w Barcelonie, gdy wyszło na jaw, że stosuje w modelu W11 system pozwalający na zmianę zbieżności kół w trakcie jazdy. Chociaż pojawiły się zastrzeżenia, co do legalności tego rozwiązania, to FIA zapewniła, że będzie można je stosować tylko w roku 2020.
- System DAS to tylko wierzchołek góry lodowej w przypadku Mercedesa - powiedział dziennikarzom w Barcelonie George Russell, kierowca Williamsa, pytany o nowe rozwiązanie.
W padoku F1 rozgorzała bowiem dyskusja na temat tego, czy zmiana zbieżności kół w trakcie jazdy może dać wymierne korzyści Lewisowi Hamiltonowi i Valtteriemu Bottasowi.
ZOBACZ WIDEO: Orlen szuka następców Kubicy. Umowa z Alfą gwarantuje młodym Polakom szkolenie
- My sami pracowaliśmy nad takim rozwiązaniem w przeszłości. Odrzuciliśmy ten koncept z dwóch powodów. Po pierwsze, był spory znak zapytania, co do legalności takiego systemu. Po drugie, nie widzieliśmy znaczących korzyści dla naszego samochodu po wprowadzeniu takiej nowinki - powiedział Mattia Binotto, szef Ferrari, na konferencji prasowej w Barcelonie.
Z kolei Russell sprawę widzi nieco inaczej. - Mercedes ma wiele innowacji w swoim samochodzie, nie tylko system DAS. Myślę, że w tym sezonie będą nie do pokonania - dodał 22-latek.
Pytanie, czy zespoły ruszą teraz w pogoń za opracowaniem własnego rozwiązania tego typu, skoro ma ono być legalne wyłącznie w roku 2020. - Trudno powiedzieć, czy zrobimy coś takiego u siebie. Nie wiemy przy tym, jak dokładnie działa patent opracowany przez Mercedesa - dodał Binotto.
Zgodnie z przepisami F1, ustawienia zawieszenia mogą być zmieniane wyłącznie w momencie, gdy samochód stoi, chociażby podczas pit-stopu. Mercedes otrzymał jednak zapewnienie od FIA, że sposób w jaki opracował swój system DAS jest zgodny z regulaminem. Dlatego Niemcy dostali zgodę na jego stosowanie w roku 2020.
Rywale zastanawiają się jednak, czy można w jakiś sposób oprotestować nowe rozwiązanie, bazując na innych punktach regulaminu. - Mamy bowiem do czynienia z szarą strefą w przepisach - powiedział "Auto Bildowi" jeden z szefów zespołu, pragnący zachować anonimowość.
Czytaj także:
Kubica nie jest obojętny na los Williamsa
Kubica wskazał różnicę między Alfą Romeo a Williamsem