Robert Kubica powrócił w tym roku do ścigania w F1 po ponad ośmioletniej przerwie i zamknął usta wielu krytykom, którzy twierdzili, że nie będzie w stanie skutecznie przejechać choćby jednego zakrętu (czytaj więcej o tym TUTAJ). To oczywiście pokłosie jego wypadku rajdowego i ograniczeń fizycznych.
Jednak w powrocie Kubicy do F1 nie wszystko było piękne i kolorowe. Forma Williamsa sprawiła, że Polak nie dostał tak naprawdę prawdziwej szansy. Był na polach startowych, ale się nie ścigał. - To jest najbardziej bolesne w tym wszystkim - powiedział Kubica, którego cytuje portal RaceFans.net.
Czytaj także: Gene Haas niezadowolony z wyników swojej ekipy
- Nie ścigałem się przez wiele lat. I w tym roku też tego nie było. W niewielu wyścigach mogłem poczuć tę frajdę ze względu na sytuację, w jakiej znajduje się Williams. To właśnie walka z kimś koło w koło daje największą frajdę. Wyciśnięcie maksimum z samochodu, wyprzedzanie rywala choćby poprzez strategię i lepszy pit-stop. To jest esencja F1. Ja tego nie miałem w tym roku - dodał Kubica.
ZOBACZ WIDEO: F1. Daniel Obajtek zachwycony ze współpracy z Kubicą. "Sama sprzedaż detaliczna wzrosła o 400 milionów złotych!"
Gdy tylko samochód pozwalał Kubicy na walkę, to krakowianin pokazywał, że nie zapomniał jak się jeździ. Tak było w ostatnim GP Meksyku, gdzie po efektownej akcji wyprzedził choćby George'a Russella. - Mieliśmy tam lepsze tempo i pojedynek z Haasem. Tym samym to był inny wyścig niż poprzednie - zauważył 34-latek.
Czytaj także: Williams dołączył do akcji movember. Wąsy na samochodach
W ostateczności Kubica dojechał do mety GP Meksyku na ostatnim miejscu, bo zespół zdiagnozował u niego przebicie opony i wezwał go na dodatkowy pit-stop. - Nie jestem tym sfrustrowany, bo i tak walczyłem co najwyżej o 17. miejsce. Stało się, to co się stało. Taki jest motorsport. Nie oznacza to jednak, że gdy walczę o odległe miejsce, to nie chcę się ścigać. Jednak to nie koniec świata. Nie możesz być sfrustrowany, bo straciłeś 17. pozycję - podsumował Kubica.