Grand Prix Holandii znalazło się w kalendarzu F1 na rok 2020. Miał to być powrót królowej motorsportu do Zandvoort po 35 latach, a tamtejsi fani mieli otrzymać możliwość wspierania z bliska Maxa Verstappena. Tyle że remont obiektu przysparza szereg problemów i budzi sprzeciw ekologów.
Wynika to z tego, że Zandvoort położone jest blisko morza. Obrońcy środowiska podnoszą argument, że prace zaplanowane w okolicy toru doprowadzą do nieodwracalnych zniszczeń w przyrodzie. Ucierpieć mają m.in. tamtejsze wydmy.
Czytaj także: Zaawansowane rozmowy Orlenu ws. Kubicy
Tymczasem organizatorzy wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Holandii nic sobie nie robią z protestów i prace budowlane w Zandvoort ruszyły pełną parą. Chociaż odpowiednie pozwolenia nie zostały wydane, to trwa już m.in. montaż specjalnych ekranów, które mają zasłonić wydmy. Do tego tworzone są specjalne strefy, gdzie schronienie mają znaleźć m.in. żaby.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"
"Tor w Zandvoort ignoruje przepisy i procedury" - napisali w otwartym liście holenderscy ekolodzy, którzy zaapelowali do władz Zandvoort, aby wstrzymały prace.
Sprawa trafiła do sądu i według stacji RTL proces odbędzie się 27 października. Wtedy zapadnie decyzja, czy prace na torze Zandvoort należy wstrzymać.
Czytaj także: Kubica nie zamierza wywieszać białej flagi
Najpoważniejsze prace remontowe na obiekcie mają ruszyć dopiero w listopadzie, co bez wątpienia ponownie wywoła sprzeciw ekologów. Czasu na odnowienie toru w Zandvoort jest niewiele, bo wyścig F1 zaplanowano na 3 maja 2020 roku.