Grand Prix Włoch rozgrywane było na torze Monza, na którym ze względu na długie proste bardzo ważna jest jazda w cieniu aerodynamicznym za rywalem. Dlatego też w końcówce kwalifikacji F1 doszło do farsy, bo żaden z kierowców nie chciał przewodzić stawce i liczył na "holowanie" za poprzedzającym konkurentem.
- Dla nas było łatwiej złapać się w cieniu aerodynamicznym za rywalem, bo dla rywali nie miało to znaczenia. Nikt nie chciał pomagać konkurencji w ten sposób, ale w przypadku Williamsa wiedzieli, że jesteśmy tak daleko w tyle, że nie stanowimy zagrożenia dla kogokolwiek - powiedział Robert Kubica w "Motorsport Total".
Czytaj także: Mercedes i Renault mają zastrzeżenia do Ferrari
- Na Monzy doszło do sytuacji przeciwnej. Większość kierowców cieszyła się, że ma za sobą Williamsa, bo to oznaczało, że żaden mocniejszy rywal nie poholuje się za nimi - dodał reprezentant Williamsa.
W przypadku Roberta Kubicy i George'a Russella szukanie cienia aerodynamicznego na Monzy było niezwykle ważne, bo samochód Williamsa nie imponuje mocą na prostych w tym roku. Dość powiedzieć, że Kubica osiągnął w punkcie pomiaru prędkość 340,9 km/h, podczas gdy Charles Leclerc z Ferrari- 349,7 km/h.
Czytaj także: Daniel Ricciardo może odejść z Renault
- Zysk w przypadku jazdy za kimś był spory, bo nasza prędkość maksymalna nie jest w tym momencie najlepsza - zauważył Kubica.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Kibice zrzucą się na odprawę dla Jerzego Brzęczka?! Nietypowy pomysł