Początek wyścigu o Grand Prix Belgii nie był udany dla Maxa Verstappena, który zaspał na starcie i starał się jak najszybciej wyprzedzić rywali. 21-latek doprowadził do kontaktu z Kimim Raikkonenem w pierwszym zakręcie i uszkodził swój samochód.
Verstappen rozbił się chwilę później w zakręcie Eau Rouge, po tym jak jego maszyna nie była w stanie skręcać. Za to Raikkonen kontynuował jazdę, ale był bez szans na zdobycie punktów. Uszkodzenia w Alfie Romeo było bowiem zbyt poważne.
Czytaj także: Prost dotknięty śmiercią Huberta
- Nie wiem, co się stało z Verstappenem. Pojawił się znikąd. Próbował wyprzedzić dwa samochody w pierwszym zakręcie. To była głupota, bo na Spa-Francorchamps nie da się zrobić czegoś takiego. Tam nie było miejsca na takie manewry. To nie jest Hungaroring czy Monako. Samochód Raikkonena był kompletnie zniszczony, brakowało mu połowy podłogi - powiedział "Motorsportowi" Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Hertha wydatnie pomogła Schalke. Festiwal goli samobójczych [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Incydentem pomiędzy Raikkonenem a Verstappenem zajęli się sędziowie, którzy uznali kolizję obu kierowców za incydent wyścigowy. W efekcie Holender uniknął kary. - To był pierwszy zakręt, pierwsze okrążenie. Dlatego postanowiliśmy nie wyciągać żadnych konsekwencji - wyjaśnił Michael Masi, dyrektor wyścigowy F1.
Za to Verstappen w rozmowach z dziennikarzami podkreślał, że nie czuje się winnym spowodowania kolizji. - Źle wystartowałem. Nie wiem dlaczego, ale moje koła zabuksowały. Potem próbowałem się trzymać środka toru i nagle Kimi pojawił się obok mnie. Zahamowałem później niż rywale, ale też nie opóźniłem hamowania przesadnie. Po prostu zabrakło dla mnie miejsca - podsumował kierowca Red Bulla.
Czytaj także: Dobra wiadomość dla Kubicy, zła dla Haasa
- Nagle znalazłem się na dwóch kołach. Nie widziałem tego zdarzenia, więc trudno mi go ocenić. Musiałem zwolnić, bo Mercedes przede mną skręcił. Nie widziałem Verstappena. Szkoda, bo mieliśmy sporą prędkość i mogliśmy osiągnąć dobry wynik. Jednak obrażenia samochodu były zbyt duże - ocenił Raikkonen, który dopiero na ostatnich metrach wyprzedził Roberta Kubicę i dojechał do mety Grand Prix Belgii na 16. miejscu.