Robert Kubica nie zdążył pokonać mierzonego okrążenia w Q1, bo nagle z jego samochodu zaczęły się wydobywać kłęby dymu. Samochód Williamsa stanął w płomieniach, a Polak musiał bardzo szybko opuścić kokpit. Wtedy do akcji wkroczyły osoby funkcyjne, które ugasiły pożar (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Williams poinformował już, że w samochodzie Kubicy doszło do usterki ICE, czyli systemu spalinowego. Należy bowiem pamiętać, że maszyny w F1 wyposażone są w jednostki składające się z kilku elementów. Oprócz silnika spalinowego są to jeszcze specjalna bateria, turbosprężarka, MGU-K (generator odzyskiwania energii z hamowania) oraz MGU-H (generator odzyskiwania energii cieplnej).
Czytaj także: Nietypowe wyzwanie dla kierowców Williamsa
Począwszy od Grand Prix Belgii zespoły korzystające z podzespołów Mercedesa otrzymały nowe, poprawione elementy silnika, w tym ICE. Dlatego ten, który w sobotę uległ uszkodzeniu w samochodzie Kubicy, był niemal nieużywany.
Williams po konsultacji z Mercedesem postanowił odesłać uszkodzony silnik spalinowy do fabryki w Brixworth, gdzie mieści się centrum zajmujące się jednostkami napędowymi niemieckiego producenta. Już wcześniej wysłano tam silnik Sergio Pereza, który spłonął podczas piątkowego treningu (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Krzysztof Hołowczyc na czele Baja Poland
Może się okazać, że nowe i poprawione silniki Mercedesa posiadają wadę wrodzoną, co byłoby fatalną wiadomością dla Niemców. Co ciekawe, żadnych problemów z jednostkami nie mieli w Belgii do tej pory Lewis Hamilton i Valtteri Bottas, czyli kierowcy fabrycznego zespołu.
ZOBACZ WIDEO: Siatkarze trenują w Arłamowie. Zobacz jak reprezentanci Polski przygotowują się do mistrzostw Europy