Lewis Hamilton na koniec tego sezonu może mieć na swoim koncie sześć tytułów mistrza świata F1. Przewaga kierowcy Mercedesa nad resztą stawki jest ogromna i nic nie wskazuje na to, by ten miał ją roztrwonić. W pierwszej części sezonu Brytyjczyk wygrał 8 z 12 rozegranych wyścigów.
Jeszcze zimą wiele mówiło się o tym, że Hamilton chce wyrównać osiągnięcie Michaela Schumachera, który siedmiokrotnie zostawał najlepszym kierowcą świata. Obecny kontrakt Hamiltona z Mercedesem wygasa bowiem po sezonie 2020, więc ma on szansę, by dogonić "Schumiego" pod tym względem.
Czytaj także: Czarne chmury nad Valtterim Bottasem
34-latek ma jednak w sobie dość determinacji, by pozostać w F1 na znacznie dłużej i poprawić osiągnięcie Schumachera. - Ostatnio wygrałem na Hungaroringu i to właśnie tam triumfowałem z Mercedesem po raz pierwszy w roku 2013. Od tamtego momentu wokół mnie są ci sami ludzie. Przebyliśmy razem długą podróż. To coś niezwykłego. Jestem tym podekscytowany. Zwłaszcza gdy sobie pomyślę, co jeszcze możemy zrobić - powiedział Hamilton portalowi RaceFans.net.
ZOBACZ WIDEO: Tour de Pologne 2019. Rafał Majka: Nie mam stuprocentowej formy, ale będę walczył
Kierowca Mercedesa nie potrafi zrozumieć dlaczego niektórzy eksperci wysyłają go na sportową emeryturę. - Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego część kierowców kończy karierę w danym momencie. Kocham ściganie. Nigdy nie lubiłem treningów. Nie mam nic przeciwko sesjom, przeciwko testom. Jednak od zawsze powtarzałem, że nie cierpię tego - dodał aktualny mistrz świata F1.
Czytaj także: Gasly zaczyna być problemem Red Bulla
- Pewnego dnia będę musiał powiedzieć "dość", ale teraz czuję się w świetnej formie fizycznej i psychicznej. Dlatego nie mam żadnych planów związanych z końcem kariery. Mam jeszcze sporo do zrobienia, mam sporo do wygrania - podsumował Hamilton.
Brytyjczyk już w tej chwili przewodzi w tabeli wszech czasów, jeśli chodzi o liczbę zdobytych pole position w F1. Jest jednak gorszy od Schumachera w kwestii wygranych wyścigów oraz tytułów mistrzowskich.