Nie jest tajemnicą, że po dołączeniu do kalendarza Formuły 1 wyścigów w Holandii oraz Wietnamie, z rundami pożegnają się dwie aktualne lokalizacje. Najbardziej zagrożone są tory w Niemczech, Hiszpanii i Meksyku.
Zarządcy obiektu w Barcelonie bardzo mocno walczą o pozostanie w świecie F1. Prawdopodobnie tor w Katalonii dzięki wsparciu władz lokalnych przedłuży umowę na kolejny rok. Tyle szczęścia nie ma obiekt Hockenheim.
- Rząd niemiecki nie jest chętny do pomagania w organizacji wyścigów. Potrzebni są więc inwestorzy spoza Niemiec - powiedział portalowi RaceFans.net Sebastian Vettel.
ZOBACZ WIDEO Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
Czytaj także: waży się przyszłość Pierre'a Gasly'ego w Red Bullu
- Uważam, że usuwanie z kalendarza historycznych dla F1 rund to wielki błąd. Formuła 1 bez Monzy byłaby zupełnie bez sensu. Podobnie jest z Silverstone czy Hockenheim. To są miejsca z cudowną historią. Pieniądze nie powinny być decydujące - dodał Niemiec.
Przy niemieckiej rundzie Grand Prix pracuje wiele osób bardzo mocno związanych z królową motorsportu. - Znam ich bardzo dobrze. Myślę, że nie zarabiają nic. Co więcej, dokładają do tego interesu. Tu chodzi o sport, o tworzenie historii, a nie o biznes. Nie wiem, jak wyglądają negocjacje w sprawie nowego kontraktu, ale mam nadzieję, że runda nie zniknie z tego miejsca - wyjaśnił kierowca Ferrari.
Czytaj także: Pieniądze w zamian za dobrą jazdę. Stroll zarobił 11 tys. dolarów
Vettel jest wielkim orędownikiem dbania o historyczne dla F1 rundy. - Nie jestem osobą, która decyduje o czymkolwiek. Myślę jednak, że to bardzo ważne dla naszego sportu, żeby dbać o tradycję. Kraje takie jak Niemcy czy Wielka Brytania to serce Formuły 1. To dla nas bardzo ważne, by ścigać się przy pełnych trybunach, a nie przy pustych krzesełkach. To ludzie tworzą klimat - zakończył.