Wielu ekspertów uważa, że przepisy F1 są zbyt restrykcyjne, na czym traci widowisko. Opinii takich nie popiera szef FIA.
- Jeśli dalibyśmy kierowcom więcej swobody, mogłoby się zrobić zbyt niebezpiecznie. Wystarczy popatrzeć na Formułę E. Zawodnicy mają tam sporo większe możliwości i od razu dochodzi do groźnych sytuacji - powiedział Jean Todt.
Zdaniem Francuza, dyskusje na temat kar nie omijają żadnego sportu. - Formuła 1 nie różni się w tym przypadku od innych serii. Zawsze będą kontrowersje. Mamy najlepszych sędziów na świecie, oni świetnie wykonują swoją robotę. Kierowcy są pierwsi do krytykowania przepisów, szczególnie, jeśli wydarzenia dotknęły bezpośrednio ich samych - wyjaśnił na łamach "Bilda".
Czytaj także: Leclerc nie dziwi się faworyzowaniu Vettela
Szef FIA odniósł się także do opóźnienia daty ogłoszenia przepisów na sezon 2021. - Lepiej pracować dłużej przez trzy czy cztery miesiące i osiągnąć coś satysfakcjonującego, niż zadziałać nierozważnie. Rozmawiamy o pięciu kolejnych latach, aż do sezonu 2026. To musi być dopracowane - dodał Todt.
Czytaj także: Kolejna rewolucja w F1. Zmiany warte miliony
Nie trudno nie zgodzić się ze zdaniem Francuza. Dyskusje na temat przepisów będą zawsze, bez względu na to, jak dokładnie zostaną one opracowane. Nie da się przewidzieć wszystkich sytuacji i podjąć idealnej dla każdego decyzji. W tym przypadku ucierpiał Sebastian Vettel. Kolejnym razem z pewnością padnie na innego kierowce i zdanie Niemca jego zespołu może być zupełnie inne.
ZOBACZ WIDEO Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku