Antonio Giovinazzi startował do wyścigu o Grand Prix Monako z przedostatniego rzędu. To efekt kary, jaką kierowca Alfy Romeo otrzymał po sobotnich kwalifikacjach (czytaj więcej o tym TUTAJ). Włoch zaspał na starcie i został wyprzedzony m.in. przez Roberta Kubicę.
Giovinazzi przez kilkanaście okrążeń podążał za Kubicą i w końcu postanowił zaatakować. Jego manewr był jednak zbyt odważny i pomiędzy kierowcami doszło do kontaktu. W efekcie Polak stracił swoją bardzo dobrą, 15. pozycję.
Czytaj także: Kubica podsumował wyścig w Monako
- Nie mam za wiele do powiedzenia. Kolizja wynikała z frustracji, że jadę z tyłu i nie miałem szansy go wyprzedzić. Wiemy, jakie są warunki w Monte Carlo. Miałem tam odpowiednią prędkość, widziałem wolną przestrzeń, ale okazała się niewystarczająca - powiedział Giovinazzi w rozmowie z oficjalnym serwisem F1.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Przed wyścigiem w Monako włoski kierowca mówił, że chce pokazać dobrą jazdę i uzyskać dobry wynik w księstwie. Sobotnie kwalifikacje pokazały, że Alfa Romeo poczyniła krok we właściwym kierunku. Jednak w niedzielę po raz kolejny Giovinazzi nie dysponował dobrym tempem, co daje do myślenia.
- Musimy to wszystko sprawdzić. W kwalifikacjach mieliśmy mocne tempo. O wyścigu trudno cokolwiek powiedzieć. Nie wiem, czy było dobrze czy źle. Utknąłem za Williamsem i nie za wiele wiem o tym, co się działo - dodał kierowca, który w tym roku po raz pierwszy regularnie ściga się w F1.
Czytaj także: Hamilton i Mercedes uciekają rywalom
Sędziowie uznali Giovinazziego winnym incydentu z Kubicą i nałożyli na niego karę dziesięciu sekund. Włoch dojechał do mety Grand Prix Monako na 19. pozycji, tuż za Robertem Kubicą. Był to dla niego kolejny wyścig F1 bez punktów.