F1: loteria w środku stawki. Zespoły nie potrafią rozszyfrować swoich samochodów

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: wyścig F1 w Baku
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: wyścig F1 w Baku

Mercedes zdecydowanie przewodzi stawce F1 w tym roku, a Williams znajduje się na jej szarym końcu. Tak znacząca różnica wynika z tego, że nowe samochody F1 stały się trudne w rozszyfrowaniu. Działają perfekcyjnie albo nie sprawują się w ogóle.

Za nami pięć wyścigów nowego sezonu Formuły 1. W nich pięć dubletów zdobył Mercedes. Wydaje się, że niemiecki zespół jako jedyny przygotował samochód, który doskonale radzi sobie w każdych warunkach i nie ma problemów z nieco zmodyfikowanymi oponami Pirelli.

Po drugiej stronie barykady znajduje się Williams. Brytyjczycy momentami tracą nawet cztery sekundy na okrążeniu do najszybszego w stawce Mercedesa. Efekt jest taki, że w wyścigu już po kilkunastu okrążeniach Robert Kubica i George Russell są dublowani, a odpowiednie ustawienie modelu FW42 graniczy z cudem.

Czytaj także: Gosia Rdest przed kolejną szansą w W Series

Za to w środku stawki sytuacja zmienia się z wyścigu na wyścig. Raz nieźle spisuje się Renault, innym razem McLaren, by w kolejnym Grand Prix dobre tempo mieli kierowcy Alfy Romeo. Dlatego w padoku F1 zaczynają pojawiać się opinie, że po zmianie w przepisach bardzo trudno odpowiednio ustawić samochód. Ma to wpływ na wyniki danego weekendu wyścigowego.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Piast Gliwice zasłużył na mistrzostwo Polski. "W odróżnieniu od Legii i Lechii świetnie wykorzystali wiosnę"

- Zespoły mówią, że ich problemy wynikają z pracy opon. Myślę jednak, że jest inaczej. W tym roku mamy samochody z nową aerodynamiką, że ich praca potrafi się kompletnie różnić w zależności od toru - ocenił w rozmowie z "Motorsportem" Lando Norris, kierowca McLarena.

Efekt jest taki, że Mercedes konsekwentnie powiększa przewagę nad rywalami. Wyniki innych ekip uzależnione są od tego, na jakim torze się ścigamy. - Mamy obiekty o mniejszej lub większej sile docisku. I one podkreślają mocne lub słabe strony danego samochodu. Kiedy popatrzymy na Chiny czy Azerbejdżan, to wiemy dlaczego byliśmy tam dobrzy albo słabi - dodał Norris.

Czytaj także: Zwrot ws. nowych przepisów w F1

McLaren w tej chwili jest na czwartym miejscu w klasyfikacji konstruktorów F1. Jednak różnice w środku stawki są minimalne. Norris zwraca jednak uwagę na to, że różne zachowanie samochodów prowadzi do tego, że niczego nie można być pewnym i jego zespół może zanotować zjazd formy w kolejnych tygodniach.

- W Chinach Renault było mocne, a potem mieliśmy Azerbejdżan i było na odwrót. My wyglądaliśmy fatalnie w Chinach, a nieźle poszło nam później w Baku. Zespoły mają różne oczekiwania względem kolejnych weekendów. My też wiemy, nad jakimi obszarami musimy pracować - podsumował Norris.

Źródło artykułu: