F1: Antonio Giovinazzi może stracić miejsce w Alfie Romeo. "Wygląda na zagubionego i bezradnego"

Materiały prasowe / Alfa Romeo / Na zdjęciu: Antonio Giovinazzi
Materiały prasowe / Alfa Romeo / Na zdjęciu: Antonio Giovinazzi

- Alfa Romeo może wyrzucić Giovinazziego jeszcze w tym sezonie - uważa JJ Lehto. Były fiński kierowca jest rozczarowany występami Włocha w F1. Jego zdaniem, jedynie Kimi Raikkonen gwarantuje włoskiemu zespołowi wyniki na odpowiednim poziomie.

Antonio Giovinazzi jest jednym z czterech debiutantów w tegorocznej stawce F1. Włoch jak dotąd zawodzi oczekiwania ekspertów, bo nie ma ani jednego punktu na swoim koncie. Znacznie lepiej w barwach Alfy Romeo prezentuje się Kimi Raikkonen, który punktował w czterech z pięciu wyścigów F1.

- Kimi jest jedynym kierowcą, który w tej chwili gwarantuje Alfie Romeo wyniki. Giovinazzi wygląda na zagubionego i bezradnego. We wszystkich pozostałych ekipach ze środka stawki obaj kierowcy są w stanie punktować. W Alfie Romeo nie - ocenił na łamach "Italehti" JJ Lehto, były fiński kierowca.

Czytaj także: Ferrari szuka przyczyn kompromitacji

Zdaniem Lehto, kariery Giovinazziego może nie uratować nawet fakt, że jest on wspierany przez Ferrari. Włosi dostarczają silniki Alfie Romeo i oba zespoły mają tego samego właściciela.

- W którymś momencie będzie musiało dojść do zmian. W tle jest dużo polityki, ale fakt jest taki, że Alfa Romeo potrzebuje dwóch punktujących kierowców - dodał.

Tymczasem w ekipie z Hinwil rośnie frustracja. Jeszcze podczas testów zimowych wydawać się mogło, że Alfa Romeo jest czwartą siłą w F1. Jednak koncepcja aerodynamiczna obrana przez Włochów okazała się niewłaściwa.

Czytaj także: Taktyka Sebastiana Vettela nie zdała egzaminu

- Jak nam poszło Grand Prix Hiszpanii? W języku angielskim to słowo ma cztery litery i nie wolno ci go wydrukować na łamach gazety. Mam nadzieję, że rozwiążemy wkrótce nasze problemy - skomentował Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.

ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

Źródło artykułu: