Kolejne wypowiedzi Roberta Kubicy i George'a Russella sugerują, jakoby obaj reprezentowali w F1 barwy różnych zespołów. W pierwszych tygodniach nowego sezonu Polak w gorzkich słowach komentował sytuację Williamsa i sposób, w jaki prowadzi się model FW42. Brytyjczyk starał się być większym optymistą.
To miało też odzwierciedlenie na torze, bo Russell notował lepsze wyniki w kolejnych wyścigach. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy miało być różne zachowanie samochodów obu kierowców. Uwagę na to zwracał Kubica już po Grand Prix Bahrajnu.
Czytaj także: Esteban Ocon największym przegranym w F1
- Powinniśmy mieć poprawki, jeśli chodzi o siłę docisku. Jednak to coś normalnego w F1. Nie sądzę, abyśmy szykowali coś odkrywczego - mówił Russell na łamach "Autorsportu" przed Grand Prix Azerbejdżanu.
ZOBACZ WIDEO Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Gdy Kubica został zapytany o nowości w samochodzie przed rozpoczęciem rywalizacji w Baku, stwierdził, że nic nie wie na ten temat i dziennikarze powinni szukać informacji u Russella. Później w rozmowie z Eleven Sports dodawał, że Brytyjczyk w Chinach również mówił o tym, że ekipa przygotowała aktualizacje do modelu FW42, a nic takiego nie miało miejsca.
Jeszcze na początku sezonu Kubica i Russell identycznie zdiagnozowali największą bolączkę samochodu Williamsa. To brak docisku i niestabilność w zakrętach. Maszyna prowadzi się nerwowo i trudno przewidzieć jak się zachowa.
Dlatego też krakowianin w rozmowie z "Motorsport Total" uznał, że Grand Prix Hiszpanii na torze Catalunya będzie jednym z trudniejszych w kalendarzu F1. - Zakręty numer trzy i dziewięć na tym torze będą dla nas wyzwaniem. Tymczasem konkurencja przejeżdża przez nie gładko. Przegrywamy w zakrętach, podczas gdy inne samochody przejeżdżają przez nie na tym samym, wysokim poziomie - opowiadał Kubica niemieckim dziennikarzom.
Za to u Russella znów powiało optymizmem. Brytyjczyk po wyścigu F1 w Baku określił się mianem lidera zespołu i zapowiedział kolejne poprawki w modelu FW42 przy okazji Grand Prix Hiszpanii (10-12 maja).
- To nie będzie kompletny pakiet aktualizacji, ale zyskamy jasny kierunek prac. Będziemy podążać w określoną stronę i na podstawie tego zobaczymy, czy istnieje dla nas jeszcze nadzieja w tym sezonie - powiedział kierowca z King's Lynn na łamach "Motorsport Total".
Wyścig w Barcelonie jest pierwszym europejskim Grand Prix w kalendarzu. Dlatego zwykle zespoły przedstawiają wtedy szereg poprawek, bazując na doświadczeniach z poprzednich rund. Sprzyja im w tym logistyka, bo nowe części znacznie szybciej i łatwiej dostarczyć do stolicy Katalonii niż odległego Bahrajnu czy Chin.
Williams, jeśli przygotuje szereg zmian na Barcelonę, nie będzie jedynym. Nowości w swoich samochodach zapowiedzieli już też rywale. Jeśli wykonali oni lepszą pracę, po raz kolejny może się okazać, że paradoksalnie dystans Brytyjczyków do reszty stawki wzrósł zamiast zmaleć.
Czytaj także: Gosia Rdest chce pójść drogą Roberta Kubicy
Dwugłos panujący w Williamsie jest jednak zastanawiający. Mowa przecież o kierowcach tego samego zespołu, którzy teoretycznie dysponują takim samym sprzętem. Dlaczego zatem tak różnie oceniają oni nadchodzące Grand Prix Hiszpanii?
Musimy jednak pamiętać, że Russell ma to szczęście, że przed sezonem otrzymał samochód, który na torze lepiej się prowadzi. Kubica w Barcelonie miał korzystać z nowego podwozia, które być może rozwiązałoby część jego problemów i potwierdziło jego wcześniejszą tezę, że pierwsze zostało wykonane w sposób niechlujny i stąd różnica w zachowaniu się obu maszyn Williamsa.
Tyle że po wypadku w Baku rezerwowe podwozie otrzymał Russell. Kubica na torze Catalunya będzie musiał korzystać ze starego, na które tak mocno narzekał. Bo mimo identycznych ustawień, potrafi zachowywać się kompletnie inaczej niż to, które ma do dyspozycji jego zespołowy partner.