W roku 2015 McLaren zaczął korzystać z silników Hondy. To był wielki powrót Japończyków do Formuły 1, a obie strony sporo sobie obiecywały po współpracy. Zwłaszcza, że przed laty obie strony odnosiły sukcesy w królowej motorsportu i zdobywały tytuły mistrzowskie.
Sojusz Brytyjczyków z Japończykami miał trwać co najmniej dekadę, ale kiepskie wyniki doprowadziły do tego, że stajnia z Woking zerwała kontrakt po ledwie trzech sezonach.
Czytaj także: Honda myśli o zwycięstwach w F1
- Już na pierwszym spotkaniu zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo Honda jest nieprzygotowana do Formuły 1. Nie byli świadomi wyzwania za jakie się zabrali. Natychmiast powiedziałem o tym Ronowi Dennisowi (ówczesny szef McLarena - dop. aut.). Mówiłem mu, że będziemy potrzebować co najmniej trzech lub czterech sezonów, by dostać się na szczyt - powiedział Eric Boullier, były dyrektor wyścigowy McLarena.
ZOBACZ WIDEO Reca z asystą przy golu Lewandowskiego. "Cieszę się, że pomogłem w zwycięstwie"
Słowa Francuza są ciekawe z tego względu, że pod koniec 2017 roku McLaren miał dość zapewnień Hondy o rozwijaniu konstrukcji silnika i zerwał współpracę. Kolejny sezon pokazał jednak, że problem zespołu leżał nie tylko w jednostkach napędowych. Przesiadka na maszyny Renault nie dała bowiem znaczącej zmiany w wynikach. Boullier zapłacił za to utratą pracy.
- Obecne silniki są bardzo zaawansowane. Tylko Mercedes był w stanie wyprzedzić konkurencję wykorzystując lata pracy. Związek McLarena i Hondy nie mógł przytrafić się w gorszym okresie - dodał Boullier.
Czytaj także: 21 punktów może zrobić różnicę w F1
Były dyrektor McLarena zdradził też, że firma już na początku 2018 roku była świadoma tego, że przygotowała kiepski samochód i czeka ją trudna kampania. - W kwietniu zdaliśmy sobie sprawę z tego, że popełniliśmy błędy. Znaleźliśmy poważne problemy w zakresie korelacji danych. Nie było już czasu, by znaleźć rozwiązanie. Pod pewnymi względami byliśmy gorsi niż w roku 2017, a to miało spory wpływ na morale w firmie - podsumował Boullier.
Honda po zakończeniu współpracy z McLarenem pozostała w F1, zaczęła dostarczać silniki Toro Rosso. Od tego sezonu Japończycy współpracują też z Red Bull Racing. Już w swoim debiucie obie strony cieszyły się z podium w Grand Prix Australii.