W roku 2001 talent w Kimim Raikkonenie dostrzegł Peter Sauber i postanowił go ściągnąć do swojej ekipy. Kontrakt Fina wywołał jednak szereg kontrowersji. Nawet FIA miała zastrzeżenia i wydała mu jedynie tymczasową superlicencję. Powód? Niewielkie doświadczenie ówczesnego 21-latka za kierownicą samochodu wyścigowego.
Raikkonen szybko udowodnił, że dysponuje niemałym talentem, bo w swoim debiucie w Australii dojechał do mety, co było sporym osiągnięciem jak na młodego kierowcę Saubera.
Tyle że niewiele brakowało, a Raikkonena zabrakłoby na polach startowych w Melbourne w roku 2001. Gdy do wyścigu pozostawało pół godziny, fińskiego kierowcy nadal nie było w pobliżu toru Albert Park, co wywoływało nerwowość wśród szefów jego ekipy.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Kubica popełnił duży błąd? Włodzimierz Zientarski: Wszyscy na tym ucierpieli
- Po prostu spał. Obudziłem go, powiedziałem mu: "Kimi, za kilkanaście minut masz swój pierwszy wyścig w F1". Co usłyszałem w odpowiedzi? Poprosił, bym pozwolił mu pospać dłużej, że potrzebuje jeszcze pięciu minut drzemki. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie widziałem takiego zachowania - wspomina Josef Leberer, były fizjoterapeuta Saubera.
Co ciekawe, Leberer dostosował się do prośby Raikkonena. - To był ekstremalny chłód i spokój z jego strony, to nawet nie było udawane. Dlatego pozwoliłem mu na tę parę minut drzemki. Odpoczynek też jest ważny - dodaje fizjoterapeuta.
Mimo presji czasu, Raikkonen zdążył w kilka minut dojechać na tor. Mimo startu z trzynastej pozycji, zdołał przebić się na siódme miejsce i zdobył punkty w debiucie. Później awansował o jedną lokatę wskutek kary dla Oliviera Panisa.
Obecnie Raikkonen, mimo 39 lat na karku, szykuje się do kolejnego sezonu w F1. Ma na swoim koncie tytuł mistrzowski wywalczony w roku 2007, występy w 292 wyścigach. Gdyby jednak przed laty zaspał na Grand Prix Australii, jego losy mogłyby się potoczyć inaczej.