Szlachetny gest Sebastiana Vettela. Niki Lauda pod wrażeniem zachowania Niemca

Newspix / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: Niki Lauda
Newspix / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: Niki Lauda

Podczas gdy Niki Lauda walczył o powrót do zdrowia w wiedeńskim szpitalu, na szlachetny gest zdecydował się Sebastian Vettel. Kierowca Ferrari własnoręcznie napisał list, w którym życzył mu powrotu do zdrowia. Zachowanie Niemca zaimponowało Laudzie.

Niki Lauda jest dyrektorem w Mercedesie, ale Austriak to jedna z bardziej szanowanych postaci w padoku Formuły 1. Dlatego też wielu kierowców martwiło się o Austriaka, gdy ten w sierpniu trafił do szpitala i musiał przejść przeszczep płuc. Lekarze walczyli wówczas o jego życie, a stan 69-latka oceniano jako krytyczny.

Gdy stan Laudy się poprawił, otrzymał on do ręki list napisany przez Sebastiana Vettela. Kierowca Ferrari martwił się o stan zdrowia Austriaka i postanowił dodać mu otuchy.

- To było wielkie zaskoczenie, ale też i ogromna przyjemność. Zawierał sporo ciepłych i wielkich słów. Nie spodziewałem się tego. Zwykle kierowcy nie robią takich rzeczy, tylko zajmują się jeżdżeniem. Sebastian to świetny człowiek - powiedział były mistrz świata F1.

Kolorytu tej sytuacji dodaje fakt, że Vettel w tym roku był głównym rywalem Mercedesa. W sierpniu, gdy Lauda walczył o życie, niemiecki kierowca miał jeszcze spore szanse na pokonanie Lewisa Hamiltona w walce o tytuł mistrzowski. Tak się jednak nie stało, bo popełnił szereg błędów. W efekcie niektórzy nawet zaczęli kwestionować talent 31-latka.

ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski o powrocie Roberta Kubicy do F1 i dramacie syna

- Wiem, że miał momenty rozkojarzenia. Kwestionowanie jego umiejętności czy talentu to jednak absurd. On jeszcze wróci. Wielcy mistrzowie nie zapominają jak się jeździ. Dlatego twierdzę, że jeszcze zobaczymy wielkiego Sebastiana. Będzie głównym rywalem Hamiltona w 2019 roku, zobaczycie - dodał Lauda.

Lauda dopiero w ostatnich dniach wrócił do domu. Do szpitala trafił w lipcu, zaś od października przebywał w specjalnej klinice rehabilitacyjnej w Wiedniu. Mimo tych trudności, był na bieżąco z wydarzeniami ze świata F1.

- Nie przegapiłem ani jednego wyścigu, mimo że wokół było pełno lekarzy i fizjoterapeutów. Oglądałem wszystkie Grand Prix, do tego dzwoniono do mnie prosto z alei serwisowej i zdradzano, co się dzieje. Czułem się jakbym był w padoku z innymi. Muszę też powiedzieć, że po raz kolejny odkryłem, że ludzie z którymi współpracuję są dla mnie bardzo życzliwi - stwierdził Austriak.

Komentarze (0)